Oboje pokazują, co oznacza życie świadome, czujne, uważne. Ich takie właśnie było.
Mowa oczywiście o Symeonie i Annie, których dzisiejsze czytania ponownie (bo oboje występowali także w czytaniach z tygodnia) przypominają. On był na tyle uważny, czujny, świadomy poruszeń Ducha Świętego, że usłyszał, kiedy ma się pojawić w Świątyni, i w tłumie ludzi rozpoznał Maleńkiego, który jest Bogiem i człowiekiem.
Ona przez wiele lat, dniem i nocą trwała na modlitwie w Świątynie, by w odpowiednim momencie, podejść do Świętej Rodziny i „sławić Boga” i „mówić o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy”.
Ale, żeby być stanie dostrzec przychodzącego Boga trzeba żyć czujnie, świadomie, rozeznając duchy i uświadamiając sobie, kiedy i w jaki sposób przychodzi do nas Bóg. Inaczej przegapimy to, co najważniejsze.
Tomasz P. Terlikowski