„Zawsze błogosławiony” – tak zatytułowała swój wpis o synu Danielle z Pensylwanii. Kobieta została zgwałcona, ale urodziła synka, Eliego Samuela. Dlaczego? Bo zobaczyła go na USG, i już wiedziała, że to człowiek.
Danielle została zgwałcona, gdy była pod wpływem silnych środków przeciwbólowych. Krótko później dowiedziała się, że jest w ciąży, a ojcem jej dziecka jest gwałciciel. – To była dla mnie jak okrutny żart – mówi i dodaje, że zawsze była zdania, że w takiej sytuacji kobieta powinna mieć prawo do aborcji.
On a sam die była na nią jednak zdecydowana. Wahała się. Wykonywała kolejne testy, rozmawiała w klinikach aborcyjnych. Aż wreszcie, gdy była już niemal gotowa na aborcję, lekarze doradzili jej przeprowadzenie USG, by dowiedzieć się, w jakim wieku płodowym jest jej dziecko. Zrobiła to, a gdy na ekranie zobaczyła dziecko już wiedziała… – Zobaczyłam tam formujące się dziecko i wiedziałam, że nie mogę abortować dziecka, które jest we mnie – opowiada.
I nie ma w tej decyzji nic wyjątkowego. Jak wynika z badań Elliot Institute aż 69 procent zgwałconych kobiet, które zachodzą w ciąże, decyduje się na urodzenie dziecka. Część z nich oddaje je do adopcji, ale sporo samodzielnie je wychowuje (taką decyzję podjęła też Danielle). Jakby tego było mało aż 80 procent kobiet, które w takiej sytuacji zdecydowały się na aborcję żałuje tej decyzji, która jedynie wzmaga traumę związaną z aborcją. Brak natomiast kobiet, które żałowałyby, że dziecko zostało urodzone.
Danielle tylko potwierdza te dane. – Jestem taka szczęśliwa, że urodziłam mojego najmłodszego syna z powodu grzechu jego ojca. On tak wiele wniósł w moje życie, w życie mojego kościoła i innych. Życie nie byłoby takie samo bez mojego wspaniałego chłopca Eliego – podkreśla.