W czasie trwających rekolekcji na łódzkim Widzewie doszło do incydentu. "Fizycznie nie skrzywdziłem bardzo tego chłopca, to bez wątpienia poniżyłem go przy wszystkich" – mówił ks. Przemysław Szewczyk.
Jak podaje portal polskatimes.pl w czasie rekolekcji dla jednej z łódzkich szkół kapłan miał uderzyć ucznia. 250 gimnazjalistów uczestniczyło w dorocznych naukach, które prowadził ks. Przemysław Szewczyk (doktor historii Kościoła, znawca łaciny i greki). Sam ksiądz nie potrafił opanować niesubordynowanego tłumu, a obecni nauczyciele nie pomogli mu.
Po 15 minutach nieudanych prób uciszenia puściły mu nerwy – wyładował się na uczniu siedzącym w pierwszej ławce. Według relacji matki uderzył go w twarz. Dziecko siedziało razem z rodzicami z niedopitą puszką napoju, a po incydencie wyszło zapłakane. Ks. Szewczyk przeprosił publicznie za incydent, jednak dyrektor szkoły będzie interweniował w Kurii, a matka na policji.
Sytuacja jest jednak kuriozalna, nikt o zdrowym rozsądku nie pozwoliłby szeleścić puszką z napojem w klasie. Rodzice jednak siedzieli koło chłopca i nie interweniowali. Oczywiście, nikt nie ma prawa naruszać nietykalność cielesnej kogokolwiek.
Jeżeli jednak nie nauczymy kultury tych dzieci, to marna przyszłość także kolejnych pokoleń.