Zmiany w Zakonie Maltańskim. Zakon zaakceptował rezygnację Wielkiego Mistrza i decyzje Watykanu, który anulował wszystkie podjęte przez wielkiego mistrza od 6 grudnia 2016 roku decyzje. Tymczasowym przełożonym został… były, nie-byly wielki kanclerz, o którego toczył się spór.
Podczas nadzwyczajnej, zwołanej nagle – po rezygnacji Wielkiego Mistrza – Rady Zakon Matlański zaakceptował rezygnację fra’ Matthew Festinga, a także poinformował papieża o tej decyzje. Jednocześnie na wszystkie poprzednie urzędy został przywrócony usunięty z nich, a także zawieszony w członkostwie w zakonie wielki kanclerz Albrecht Freiherr von Boeselager. On także został tymczasowym przełożonym Zakonu.
To właśnie od jego usunięcia rozpoczął się spór. Były już wielki mistrz zdecydował się na jego usunięcie, gdy wyszło, że za jego kadencji jako wielkiego szpitalnika, dochodziło do rozdawania w placówkach maltańskich antykoncepcji i prezerwatyw. On sam twierdził, że gdy tylko się o tym dowiedział, przerwał ten proceder. Wielki Mistrz jednak najwyraźniej mu nie wierzył, bo odwołał go ze stanowiska wielkiego kanclerza. Von Boeselager nie zaakceptował tej decyzji i odwołał się do Kurii Rzymskiej (w której miał wielu przyjaciół, którzy zresztą później weszli w skład Komisji powołanej przez papieża). I oni wzięli go w obronę.
Szybko – zdaniem części prawników kanonicznych, a także wielkiego mistrza (teraz już byłego) łamiąc suwerenność zakonu, a także prawo kanoniczne – zainterweniował papież, który powołał specjalną komisję. Zakon odmówił jej zaakceptowania. Spór zakończył się osobistym, nagle zorganizowanym, spotkaniem Franciszka i fra’ Matthew Festinga, po którym ten ostatni złożył rezygnację. A Zakon (sugeruje się, że na prośbę samego Franciszka, przywrócił niemieckiego barona na stanowiska i uczynił tymczasowym przełożonym.
Wiele wskazuje na to, że u podstaw tego sporu, nie leżały jednak środki antykoncepcyjne. Osoby blisko związane z Zakonem sugeruję, że źródła kryzysu były inne. Mówi się o konflikcie między Niemcami a Brytyjczykami, o pieniądzach, a także o kwestiach, które powinny zostać w dyskrecji. Niezależnie od tego, jakie były to przyczyny, i kto miał w sporze racje, nie wydaje się niczym pozytywnym tak ostra interwencja Stolicy Apostolskiej, omijająca suwerenny status zakonu, a dokonana tylko po to, by przywrócić na stanowiska człowieka oskarżanego o lekceważenie nauczania Kościoła. I to w sytuacji, gdy jego rodzony brat wszedł właśnie w skład rady nadzorczej Banku Watykańskiego. Być może to czysty przypadek, tak jak przypadkiem jest to, że kard. Parolin, który kierował komisją jest bliskim przyjacielem wielkiego kanclerza, ale… takie przypadki nie budują przejrzystości w Kurii Rzymskiej i wrażenia decentralizacji i wolności.
Tomasz P. Terlikowski