Nie. To nie jest tekst o pewnym nowoczesnym polityku. I nie miał on o nim być. To ogólna refleksja na temat polityków i mediów, a także tego, czy te ostatnie powinny się zajmować życiem prywatnym posłów, senatorów czy liderów partii.
Otóż moim zdaniem powinny. Ludzie mają prawo wiedzieć, czy polityk jest czy nie jest wierny swojej żonie/swojemu mężowi. I nie chodzi o plotkowanie, o robienie z polityków celebrytów, a o to, że w tej sprawie polityk zwyczajnie nie ma prawa do prywatności. Dlaczego?
Odpowiedź jest prosta, niezależnie od partii i deklarowanych wartości, jeśli ktoś okłamuje i krzywdzi żonę i dzieci, to nie widać powodów, by nie okłamywał wyborców. Niby dlaczego bowiem ktoś, kto zdradza żonę/męża, romansuje, krzywdzi swoje dzieci, ma być lojalny wobec ludzi, których nawet nie zna? Dlaczego miałby pozostać wierny im, jeśli nie jest w stanie zachować wierności osobie, którą jej ślubował?
I dotyczy to – żeby nie było wątpliwości – polityków wszystkich opcji. Także tych, którzy uznają się za konserwatystów (tyle, że od pasa w górę)!
Tomasz P. Terlikowski