Odkrycie, że Rosjanie (rzekomo pod czujnym okiem polskich polityków z PO) profanowali zwłoki polskich oficerów, polityków, ofiar katastrofy smoleńskiej sprawiło, że PO powoli zaczyna odsłaniać swój całkowity immoralizm, by nie powiedzieć zbydlęcenie.
Wiem, że to mocna ocena. Ale powiedzmy zupełnie otwarcie: szacunek dla ciał zmarłych to absolutne minimum moralne. I nie chodzi tu o moralność chrześcijańską, ale o absolutnie podstawowe zobowiązanie ludzkie, jakie mamy wobec innych. Antygona – przypomnijmy – jest właśnie o tym. Co jest ważniejsze: interes państwa czy obowiązki wobec zmarłych. Dziś widzimy to samo pytanie, czy ważniejszy jest szacunek dla zmarłych, nasze wobec nich zobowiązanie, czy interes partii? Od odpowiedzi na to pytanie zależy wiele, bo zobowiązania wobec zmarłych są wspólne większości systemów moralnych, religijnych i areligijnych także. To zasada ogólnoludzka. Kto ją odrzuca odrzuca fundamenty człowieczeństwa.
Ale to nie wszystko. Szacunek dla zmarłych, także dla ich zwłok, groby bliskich, które można odwiedzić, a nie zbiorowe mogiły – to wszystko jest element mojego kodu kulturowego. I chciałbym, żeby władza mojego państwa, ten kod kulturowy, a nawet mocniej by fundamentalne zasady moralne szanowała. Niestety tak nie było. A to jest zasadniczy zarzut do ekipy Donalda Tuska, do minister Ewy Kopacz, do ludzi, którzy teraz opowiadają, że najlepiej było zrobić zbiorowe mogiły. Ich postawa – wtedy i teraz – pokazuje niestety, że dialog i debata z nimi jest niezmiernie trudna, bowiem… różni nas cywilizacji i standardy moralne. I to takie zupełnie podstawowe.
Tomasz P. Terlikowski