Władza rodzicielska ma znaczenie fundamentalne, ale nie jest wartością najwyższą, bowiem istnieją wartości czy dobra, dla których może być ona ograniczona czy nawet odebrana.
I nie chodzi tylko o sytuacje drastyczne, przemocy (tu czasem konieczne jest odebranie praw rodzicielskich), ale także takie, w których znajduje się ona w konflikcie z innymi wartościami czy dobrami. Tak jest w przypadku sytuacji z Białogardu. Mamy tu do czynienia z trzema (przynajmniej) dobrami czy zasadami. Pierwszym jest oczywiście władza rodzicielska (a w konkretnym szpitalnym przypadku prawo pacjenta do decydowania o sobie, w tym przypadku scedowane na rodziców), drugim jest dobro dziecka, a trzecim dobro społeczne.
O co chodzi w przypadku dwóch powyżej przywołanych wartości? Przy pierwszej trzeba sobie uświadomić, że ograniczenie ogromnej jeszcze w XIX wieku śmiertelności okołoporodowej dzieci związanej jest nie tylko z antybiotykoterapią, higieną i septyką, ale także z wprowadzeniem jasnych i zdecydowanych standardów opieki nad noworodkami. Odrzucenie owych standardów narażać może dziecko na niebezpieczeństwo (może nieznaczne, ale jednak), a jest ono tym większe, jeśli dziecko jest wcześniakiem. W takiej sytuacji jeśli rodzice narażają dziecko na niebezpieczeństwo lekarze mogą zwrócić się do sądu o ograniczenie ich praw (w tym konkretnym przypadku o ograniczenie prawa do decydowania o terapii czy stosowaniu procedur medycznych). Tak dzieje się w przypadku Świadków Jehowy, którzy odrzucają możliwość transfuzji krwi u dzieci. Sądy ograniczają ich władzę rodzicielską, i pozwalają lekarzom jej dokonać (w tym przypadku sprawa jest jednak bardziej skomplikowana, bo… jest w tym jeszcze prawo do wolności religijnej i sumienia (z jednej strony), a z drugiej realne zagrożenie życia dziecka (z drugiej), co komplikuj obraz.
Trzecią wreszcie wartością jest dobro społeczne. Ochrona społeczna przed niektórymi chorobami związana jest z rozpowszechnieniem się szczepionek. Odmowa szczepienia dziecka (jeśli stanie się postawą powszechną, a nie jednostkową) może więc narażać dobro społeczne, jakim jest powszechna ochrona przed niektórymi chorobami. Jeśli odpowiednio duża grupa ludzi przestanie być zaszczepiona część chorób, które zostały już przezwyciężone może powrócić. Wolność jednostek pozostaje więc tu w konflikcie z dobrem społecznym, jakim jest powszechna ochrona przed chorobami. Jednostka może zdecydować się na ryzyko (niewielkie w przypadku, gdy zaszczepiona jest ogromna większość społeczeństwa), ale nie może narażać innych (a o stanie się, jeśli takich jednostek będzie zbyt wiele).
Nie oznacza to jednocześnie, że nie powinno się dyskutować nad standardami opieki, możliwością wyboru szczepionek, czy czasu, w którym mają być one stosowane. U podstaw tej dyskusji musi jednak leżeć wiedza, a nie… zabsolutyzowana władza rodzicielska, która ma znaczenie fundamentalne, ale nie najwyższe.
Tomasz P. Terlikowski