Pokot film w reżyserii Agnieszki Holland staje się osią w walce o utrzymanie panującego status quo w polskim kinie. Film, który jest naszym kandydatem do Oscara, nie tyle wzbudza artystyczne emocje, co angażuje się bezpośrednio w polityczne wydarzenia. Jednak fladrą dla tego filmu, gdzie na plakacie ukazana jest morda wilka z ludzkim okiem, może stać się skoncentrowanie na filmie, a nie chaszczach, które są wokół tego obrazu tworzone – pisze Paweł Zastrzeżyński.
Skoro ta produkcja ma trafić na amerykański rynek, w końcu nagroda Oscara jest ustawiona w określonej przestrzeni, warto przyjąć te kryteria ocen. Czyli trzeba zacząć od budżetu filmu. To około 3 miliony dolarów. Ten przedział zarezerwowany jest dla filmów klasy B, zresztą na festiwalu Fantasia otrzymał nagrodę, ale na ten festiwal przesyłane są filmy właśnie z tej grupy jakości. I najważniejsze pytanie o dystrybutora międzynarodowego?
To pytanie od zawsze jest zadawane w stosunku do polskich kandydatów do Oscara, a odpowiedź ciągle ta sama. Nie ma! Argument, że film był nagrodzony Srebrnym Niedźwiedziem, mógłby mieć szanse uznania gdyby to nie była ta nagroda, którą kolokwialnie rzecz ujmując, można sobie kupić. Nagroda im. Alfreda Bauera za innowacyjność to nie drugie miejsce na podium, a coś w rodzaju pocieszenia. Na marginesie film Tatarak Andrzeja Wajdy został nagrodzony tym samym wyróżnieniem. A tu nie ma żadnego sporu, że ten film to całkowita porażka artystyczna. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że sama reżyserka piastując czołową funkcję w europejskich strukturach filmowych, przyjmując tę nagrodę jest narażona na podejrzenie.
Baczni obserwatorzy, którzy znają historię polskich kandydatów do Oscara zauważą, że film jest jak zawsze hermetyczny dla naszej przestrzeni kulturowej. Jest absolutnie niezrozumiały dla innych nacji, a przecież nagroda Oscara ma otwierać międzynarodowy obszar dystrybucji.
Dane ze sprzedaży biletów są bezwzględne! To tylko polscy widzowie poszli do kin. W innych krajach przychód ze sprzedaży oscyluje w przedziale paru tysięcy dolarów. Główny przychód około 1 miliona dolarów to widzowie polscy. Jednak biorąc pod uwagę szum medialny i kontekst polityczny, to ten wynik nie jest zadowalający dla producentów. Nie wspominając, że potrzeba jeszcze 11 milionów aby film się wrócił, choć tu to może być argument, że to przecież arcydzieło sztuki filmowej, a sztuka wymyka się wyliczeniom. Jednak nie warto tego głośno mówić w Ameryce.
W tym kontekście Pokot jest zwyczajnie śmieszną i nieprofesjonalną propozycją PISF jako kandydata do Oscara. Świat nie jest zainteresowany naszym wewnętrznym sporem, a zobaczeniem dobrego filmu. A Pokot dobrym filmem nie jest i nie miał prawa być od samego początku. Jednak tu zamiast reżyserskiego sznytu, Agnieszka Holland pokazała wilczy pazur z pełną premedytacją i świadomością. Tu nie chodzi o przekaz czy opowieść, a o autokreację swoją i swojej córki, współreżyserski filmu.
Dlatego PISF wpada z każdym dniem w wilczy dół z tą kandydaturą i nie są to wcale względy polityczne a produkcyjne. Ta postawa obnaża tę instytucję!
Kino europejskie od dawna jest w totalnym impasie, absolutnie zdominowane przez hollywoodzkie produkcje i Agnieszka Holland znając realia kina światowego bardzo dobrze o tym wie, że z tym filmem nie ma szans.
Tu ujawniają się inne motywacje.
Reżyserce zależy tylko na rozlanej krwi, którą Polacy znowu wytoczą w imię walki, którą inicjuje. To właśnie taka postawa tworzy nieustanne polowanie jeden na drugiego i realny pokot. Agnieszka Holland dziś staje się Waderą w osaczonym wilczym filmowym stadzie tracącym pokarm.
Jest wilkiem w owczej skórze