Rodzice dzieci z oddziału onkologii Szpitala im. Jurasza w Bydgoszczy postanowili sami kupować posiłki swoim dzieciom, bo te serwowane przez szpital – według nich- nie nadają się do jedzenia. Szpital jest w trakcie przetargu na nowego dostawcę posiłków – jednak reporterka RMF MAXXX Monika Jendrzejewska, ustaliła, że w nowym zamówieniu są niemal identyczne produkty jak dotychczas.
Kasza, wędlina z kawałkami chrząstek, śladowe ilości masła i brak różnorodności w serwowaniu posiłków – zarzucają Szpitalowi Uniwersyteckiemu nr 1 im. Antoniego Jurasza w Bydgoszczy rodzice dzieci, które leżą na tamtejszej onkologii – czytamy na twojezdrowie.rmf24.pl.
Rodzice mówią wprost: Więźniowie mają lepsze jedzenie, niż dzieci chorujące na raka. Oburzeni kiepską jakością szpitalnych posiłków, sami kupują i przynoszą jedzenie swoim dzieciom.
Zdaniem rodziców jadłospis w bydgoskim szpitalu jest monotonny – chleb, wędlina, która udaje wędlinę i masło. Do tego ewentualnie trochę twarożku, który jest kompletnie bez smaku. Jeden ser powtarza się trzykrotnie w tygodniu. Poza tym nie ma żadnych warzyw, a na deser jest sucha drożdżówka. Zdarzają się też zimne posiłki – wyliczają rodzice.
Każdy z nas lubi jak to, co na talerzu wygląda ładnie i dobrze smakuje, a dziecko, które jest chore, dodatkowo jest wybredne. Jak one mają zdrowieć? – punktują szpital rodzice i dodają, że przecież wsparcie dietą w trakcie hospitalizacji jest bezcenne.
Szpital odpiera zarzuty rodziców tłumacząc, że dieta każdego dziecka jest indywidualnie dostosowywana do stanu zdrowia i sposobu leczenia. Dieta musi zawierać określone produkty, odpowiednią kaloryczność i nie zawsze możemy dostosować ją do oczekiwań rodziców – broni się Marta Laska, rzeczniczka prasowa Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. Antoniego Jurasza w Bydgoszczy
A wy co o tym myślicie? Macie doświadczenie ze szpitalnym jedzeniem?