MSZ, zapewne słusznie, oburzył się na słowa Emmanuela Macrona, który – w typowy dla siebie bufoniasty sposób – postanowił przywołać Polskę do porządku. Tyle, że w słowach prezydenta Francji kryje się prawda, korzystna raczej dla Polski, niż dla Francji.
– Warszawa ryzykuje, że w przyszłości może znaleźć się na marginesie historii Europy – stwierdził Macron. I wypada mu przyznać rację. Jest faktem, że decyzja polskiego rządu, a także jasny sprzeciw polskiego społeczeństwa, sprawiają, że Polska raczej znajdzie się na marginesie Europy. I bardzo dobrze, bo tak się składa, że decyzje Angeli Merkel czy Emmanuela Macrona, a także demograficzne niemocy zachodnich Europejczyków, sprawiają, że wiele wskazuje na to, że za kilka, kilkanaście lat Europa stanie się islamska.
Francja będzie w czołówce tych przemian. Wieża Eiffla zostanie wielkim meczetem, z którego pięć razy dziennie słychać będzie nawoływanie do modlitwy, a Macron będzie mógł z dumą oznajmić, że on – na wzór proroka Mahometa – też miał znacznie starszą żonę, która wprowadziła go na salony, zanim stało się to modne.
Polska zaś, i dzięki za to Bogu, zapewne razem z Węgrami, Słowacją czy Czechami, będzie na marginesie. U nas zamiast meczetów nadal będą kościoły, a zamiast krzyków muezina rano będzie słychać bicia dzwonów z wież kościelnych. Nie jest też wykluczone, że wielu Niemców, Francuzów czy Hiszpanów będzie uciekać z krajów głównego, islamskiego już nurtu, by schronić się w znajdujących się na marginesie Europy krajów Środkowej części Starego Kontynentu.
Tomasz P. Terlikowski