ARCHIWUM

W tym roku padnie tragiczny rekord. Dlaczego dzieci odbierają sobie życie?

Ten rok ma być wyjątkowy. Tyle że ten wyjątek niechlubny. Jeśli tendencja się utrzyma, padnie tragiczny rekord. Jeszcze nigdy tak wielu nastolatków nie targało się na swoje życie.

Dane przedstawione przez „Rzeczpospolitą” są dramatyczne. Od początku tego roku do października na swoje życie targnęło się 440 nieletnich, 66 z nich zmarło. Większość z usiłujących przerwać swe życie (433 osoby) miała między 13 a 18 lat. Reszta spraw dotyczyła jeszcze młodszych dzieci, w wieku 7-12 lat. Dane te pochodzą ze statystyk policyjnych. 

 

Co takiego się dzieje, że już siedmioletnie dzieci mają dość życia i jedyne wyjście widzą w śmierci? Czy to kłopoty rodzinne, rozpad małżeństwa rodziców, konflikty z koleżankami, czy może inne powody decydują o tym, że w pewnym momencie kłopoty i zmartwienia tak przytłaczają dzieci i nastolatki, że nie są w stanie sobie z nimi poradzić. 

 

Specjaliści pytani przez „Rzeczpospolitą” wskazują na kilka elementów. Zdaniem  prof. Brunona Hołysta dzieciakom  „stawia się zbyt wysokie wymagania, a niezbyt wiele oferuje w zmian”. Z kolei psycholog społeczny prof. Edward Nęcki wzrost liczby samobójstw łączy ze zmianą stylu życia, które obecnie nastawione jest na budowanie pozycji, prestiżu i dobrobytu. Słabsze jednostki  po prostu sobie nie radzą z presją ze strony rodziców, nauczycieli i rówieśników. "Dzieci już od przedszkola biorą udział w wyścigu szczurów" – stwierdza psycholog.  Zamiast bezpiecznego dzieciństwa fundujemy dzieciom ogromną presję, że mają być najlepsze pod każdym względem. Zapisujemy na coraz bardziej wymyślne zajęcia, kilkulatki uczą się po kilka języków, bo przecież już czują oddech konkurencji na plecach, a przecież będzie jeszcze gorzej. Czują także ogromną presję ze strony rodziców, bo przecież oni wymagają i dziecko musi koniecznie sprostać tym, często bardzo wygórowanym wymaganiom. 

 

Co się więc dzieje? Żeby być lepszym na tle klasy już od pierwszych dni w szkole dziecko jest zachęcane przez rodziców do „przerabiania” materiału kilka lekcji do przodu. Ma wiedzieć wszystko, ma być lepsze od innych, a za wiedzę musi przynosić odpowiednie stopnie. Kiedy stopień jest słabszy (nie jedynka czy dwója, ale na przykład piątka z minusem) jest płacz, bo co powiedzą rodzice. I nie jest to opowieść wyssana z palca, tylko historia opowiedziana mi przez nauczyciela ze szkoły podstawowej. 

 

Wyścig szczurów od przedszkola to jedno, ale są też inne przyczyny. Nasze dzieci prowadzą równoległe życie w świecie wirtualnym, do którego często rodzice nie mają dostępu. Na interwencję bywa za późno. Tygodnik „Newsweek”, pisząc o problemie samobójstw wśród nastolatków, zwraca uwagę, że „coraz więcej młodych ludzi fotografuje się w intymnych sytuacjach, nie myśląc o tym, że raz wysłane zdjęcie nie znika z sieci i w każdej chwili ktoś może je upublicznić (…) wstyd i poniżenie, wywołane niepożądaną ekspozycją wdzięków wśród rówieśników, są tak silne, że nastolatki widzą tylko jedno wyjście – skończyć ze sobą”. W kompleksy i zaburzenia wpędza młodych ludzi także presja bycia zgrabną, szczupłą i piękną.  

 

Lekarze zajmujący się młodymi ludźmi podejmującymi próby samobójcze przyznają, że na coraz ich większą liczbę wpływa także fakt, że młodzi ludzie po prostu siebie naśladują: „Jedne próby samobójcze generują kolejne. Zauważamy też gloryfikację samookaleczania się. To kolejne niebezpieczeństwo. Obie tendencje są dodatkowo podsycane przez fora internetowe i media” – mówi „Dziennikowi Łódzkiemu” prof. Agnieszka Gmitrowicz. 

 

Co więc można zrobić, by ten dramatyczny trend ukrócić? Specjaliści opracowali listę czynników chroniących dzieci i młodzież przed samobójstwem, którą warto wziąć sobie do serca. A są to: umiejętność stawiania czoła trudnościom; osiągnięcia szkolne; poczucie więzi ze szkołą; dobre relacje z rówieśnikami w szkole;  mała dostępność środków umożliwiających skuteczne pozbawienie się życia (broni palnej, leków, trucizn); umiejętność poszukiwania pomocy i porady u innych; umiejętność kontrolowania impulsów; umiejętność rozwiązywania problemów i konfliktów;  integracja ze środowiskiem; liczne okazje do uczestnictwa we wspólnie podejmowanych działaniach, w wydarzeniach  szkolnych i kołach zainteresowań; poczucie sensu życia, zaufanie do siebie i innych; stabilne środowisko; dostęp do pomocy psychologiczno-pedagogicznej i medycznej; odpowiedzialność za innych (kolegów, zwierzęta domowe itp.); religijność. A najważniejsze to zainwestować w rodzinę, której członkowie okazują sobie zainteresowanie, wzajemnie się wspierają i nie wywierają na swoich dzieciach aż tak wielkiej presji, której te nie są w stanie sprostać. 

Źródło: "Rzeczpospolita", malydziennik.pl

Komentarze

Zobacz także

W USA aż 75% nowych księży było ministrantami. Powołania nie biorą się znikąd, parafie muszą ciężko na nie pracować

Redakcja malydziennik

Polska walczy ze zmianami klimatu. Zadziwiające metody ministra środowiska.

Redakcja malydziennik

Szok! Diakon-pielęgniarz zabijał pacjentów bez ich zgody

Redakcja malydziennik
Ładuję....