Ostatni raz Polska była tak zróżnicowana etnicznie w czasach II RP, a tak otwarta w czasach świetności Rzeczypospolitej Obojga Narodów. To jest fakt, który jest dla tzw. elit szalenie niewygodny – pisze we wtorkowym wydaniu "Gazeta Polska Codziennie".
"Niekończąca się awantura o +przyjmowanie uchodźców+, bo w nią zmieniła się już dawno publiczna debata, oparta jest na kłamstwach i półprawdach oraz potocznych przekonaniach" – czytamy w artykule.
"Emocje tak zdominowały dyskusję, że zapomniano o prawdzie", a "z oskarżeń wobec polskich władz i polskiego narodu wyłania się obraz Polski jako faszystowskiej, monoetnicznej twierdzy", który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Tymczasem "Polacy, wbrew czarnej propagandzie środowisk liberalno-lewicowych, to na ogół ludzie dobrzy i otwarci. Cenią też to, że ci konkretni przybysze (z zagranicy – PAP), których spotykają, naprawdę chcą w Polsce żyć i pracować" – przekonuje "GPC".
"Od 2014 r. przez Polskę przewinęło się do 1,4 mln pracowników i studentów z Ukrainy. Trudno oszacować, ilu obywateli tego kraju zamieszkuje na stałe w Polsce w tym momencie (…) Do tego należy dodać co najmniej dziesiątki tysięcy pracowników i studentów z Białorusi(…) Żyje też w Polsce i dobrze sobie radzi licząca już prawie ćwierć wieku diaspora wietnamska. Szacuje się ją na kilkadziesiąt tysięcy ludzi, w większości zamieszkujących i pracujących w Warszawie i okolicach" – czytamy w artykule.
Mimo to w Polsce i całej Europie jest wielu ludzi szczerze przekonanych, że Polska jest zamknięta i ksenofobiczna.
"Konkretnie dlatego, że Polacy (jak pokazują sondaże) nie chcą przyjmować imigrantów z Afryki. Przy czym nie chodzi im o rasę, lecz wyznanie" – twierdzi gazeta i dodaje: "pewnie gdyby w Polsce chciała się osiedlić liczna grupa chrześcijan z Afryki czy Bliskiego Wschodu, Polacy chętnie by ich przyjęli". (PAP)