Pomimo restrykcyjnej produkcji, oznaczania i licznych certyfikatów, wcale nie kupujemy tego, co widzimy na etykiecie. Unia Europejska swoim majestatem doprowadziła do możliwości sprzedaży… szprotów jako sardynek.
"Doskonały smak sardynek wzbogaci każde danie. Sardynki King Oscar jedzone są już od ponad 100 lat, ale nie każdy wie, że nie jest to tak naprawdę gatunek ryby. Termin „sardynka” jest oficjalnie przyjętą nazwą handlową, która zgodnie z obowiązującym ustawodawstwem może być używana dla kilkunastu różnych gatunków małych ryb – uwzględniając szproty oraz śledzie." podaje strona producenta konserw rybnych.
Tak jest rzeczywiście – takie nazewnictwo dopuściła UE 1 lipca 2003 roku. Wspólnoty Europejskie doprowadziły wtedy możliwość sprzedaży pod nazwą sardynek także gatunków zbliżonych. Wystarczy, że producent pod dużą nazwą SARDYNKI mały drukiem w nawiasie poda nazwę łacińską, tj. (szprot, Sprattus sprattus).
Następnym razem radzimy sprawdzić etykietę dokładnie. I witamy w Unii Europejskiej.