Jest problem. Jest szrama na wizerunku Ryszarda Petru. Nie ulega żadnej wątpliwości. Teraz trzeba to wszystko odkręcić. I tu popis dają eksperci ds. wizerunku politycznego. Oni tak serio?
Internet huczy od memów, politycy .Nowoczesnej plączą się w zeznaniach, albo jeszcze bardziej pogrążają swojego lidera. Ten wyłączył telefon, w zamian włącza się portugalska poczta głosowa. Oj dużo pracy na tej Maderze mają Ryszard Petru i Joanna Schmidt… Za chwilę jednak trzeba będzie wylądować w Polsce i próbować naprawiać nadszarpnięty wizerunek. Bo że nie jest on idealny to wiadomo.
I bynajmniej nie chodzi o wątek obyczajowy, o to, czy jest romans między politykami, czy nie ma romansu. Nie ma to znaczenia. W końcu to politycy .Nowoczesnej, więc i w nowoczesny sposób żyją. Nie po to zakładali taką partię, żeby teraz za rodzinę, małżeństwo czy konserwatywne wartości umierać. Podobnie ich wyborcy. Zatem nawet jeśli jest tu obyczajówka, szybko zostaną rozgrzeszeni. Ale jest inna kwestia, której Petru wyborcy nie wybaczą. Tu w zimnej Warszawie jego posłowie okupują sejm, walcząc o demokrację. Ciemno, zimno, do domu daleko. A lider bierze nogi za pas i zwiewa tam gdzie ciepło, słonecznie, z daleka od politycznych przepychanek. I nawet jakoś mało wiarygodnie brzmi usprawiedliwienie, że protest Petru ma już odfajkowany, bo przecież był w Wigilię poprotestować. Oj nieładnie, nieładnie, ojciec nie zostawia dzieci na pastwę losu, tylko przy nich trwa, znosząc nawet najgorsze niewygody. Kapitan na tonącym okręcie zostaje do końca, a nie zwiewa tam, gdzie mu będzie lepiej. Jak można zostawić pucz i zrobić sobie w takiej chwili urlop? Toż to nieprzyzwoite. Tego już tak łatwo wyborcy nie wybaczą.
Media zawezwały już na pomoc ekspertów od wizerunku politycznego. Oficjalny przekaz od .Nowoczesnych posłanek jest taki, że Ryszard Petru wybrał się w podróż służbową, by załatwiać wewnętrzne sprawy partii. Może i brzmiałoby to wiarygodnie, gdyby nie… termin tegoż feralnego w skutkach wyjazdu. W Sylwestra i Nowy Rok trudno cokolwiek załatwiać. Ale może dla Ryszarda Petru, tak jak dla Chucka Norrisa, nie ma nic niemożliwego.
Załóżmy jednak, że to powód prawdziwy. Wówczas sprawę da się szybko załatwić. A co jeśli to nie prawda? Robi się wtedy grubsza sprawa, z której ciężko wyjść. Można więc wołać na pomoc ekspertów, a można… Matkę Boską Kwaśniewska. Niejednego polityka uratowała już ona z opresji. W końcu przecież wiadomo, że gdzie diabeł nie może tam babę pośle. I wszystko będzie załatwione.
Cóż więc to ta „Matka Boska Kwaśniewska”? To ostatnia deska ratunku dla skompromitowanego polityka – wyjaśnia ekspert ds. wizerunku politycznego Bartłomiej Biskup: „Tak zareagowano podczas drugiej kampanii Aleksandra Kwaśniewskiego, gdy wraz z ministrem Siwcem ucałowali ziemię kaliskiej po wylądowaniu, powtarzając gest papieża. Jego otoczenie przez trzy czy cztery dni było w kompletnej panice i nie reagowało. W końcu uderzyli w grube katolickie tony. Po kilku dniach braku reakcji w końcu wymyślili, co trzeba zrobić. Wystarczy przywołać archiwalne nagranie, jak wyglądała wówczas Jolanta Kwaśniewska, jak była wystylizowana. Mówiła, że z mężem są wielkimi katolikami, chodzą do kościoła. Jolanta Kwaśniewska uratowała wtedy męża”. Swojego męża może też uratować Małgorzata Petru – przekonuje Biskup. Musi tylko – wzorem Jolanty Kwaśniewskiej – poprzeć wersję swojego małżonka: „Żona mówi, że oni wszyscy się przyjaźnią i sprawa jest załatwiona”. Tylko, czy wyborcy „Nowoczesnej to kupią?
Jest jednak kolosalna różnica między sytuacją Kwaśniewskich z kampanii wyborczej, a obecnymi problemami wizerunkowymi lidera .Nowoczesnej. Jak już mu Matka Boska Kwaśniewska nie pomoże, to pozostaje jeszcze nadzieja w sześciu królach. Może oni się nad Ryszardem Petru zlitują i w prezencie przyniosą nowy wizerunek i parę punktów procentowych do przodu w sondażach. A nie, nie da rady. Sześciu króli nie istnieje, to tylko wymysł… Ryszarda Petru.
Małgorzata Terlikowska