Młody ksiądz ze wsi Kotuń popełnił niedawno samobójstwo. Wybrał śmierć przez powieszenie. Co skłoniło księdza do popełnienia tak ciężkiego w religii chrześcijańskiej grzechu?
Mieszkańcy Kotunia bardzo dobrze wypowiadają się o księdzu Piotrze i ze łzami w oczach uczestniczyli w jego pogrzebie. Prokurator wszczął śledztwo w sprawie śmierci wikariusza, a także zlecił sekcję zwłok. Sprawdzi to, czy osoby trzecie (groźbą lub uczynkiem) przyczyniły się do zabójstwa. Choć na razie nie można na pewno nic powiedzieć o przyczynach śmierci, to mieszkańcy mają swoje przypuszczenia.
Uważa się, że samobójstwo księdza Piotra spowodowało gnębienie go przez proboszcza. Wikariusze na plebanii mieli zupełnie odmiennie życie niż proboszcz. Mieszkali w oddzielnym budynku, w gorszych warunkach, przez długi czas bez ogrzewania. Podczas gdy proboszcz miał dla siebie cały domek. Wykluczał księdza Piotra ze społeczności księży, nie zapraszał go na spotkania i nie pozwalał przeprowadzać Mszy Świętej, jak mówią mieszkańcy.
Nieraz było tak, że przy jakiejś ważniejszej uroczystości proboszcz księdza odpychał i sam mszę prowadził. Jemu nic nie było wolno, tylko słuchać i być posłusznym – mówi jedna z mieszkanek.
Młody wikariusz po prostu tam nie pasował. Był życzliwy i dobry, z wszystkimi rozmawiał i się interesował – prawdziwy ksiądz z powołania, a nie skąpy i chytry jak proboszcz. Jego samobójstwo było prawdziwym ciosem dla mieszkańców Kotunia.