WYDARZENIA

To nie koniec sprawy Charliego Garda!

To jasne, że teraz trzeba dać rodzicom Charliego czas na pożegnanie z synkiem. Modlitwa za nich, za ich syna, ale także za lekarzy czy prawników – to także sprawa kluczowa. Ale nie można też nie zadawać pytań o istotę tego sporu. Sporu, który się wcale nie zakończył.

Zacznijmy od rzeczy oczywistych. To nie był spór o granice uporczywej terapii. Nie ulega wątpliwości, że nadchodzi czas, gdy trzeba zrezygnować ze sztucznego podtrzymywania życia, podtrzymywania, które niczemu już nie służy. W tej sprawie nie ma sporu między zwolennikami różnych rozstrzygnięć w sprawie Charliego Garda. Jest też bezsprzeczne, że w podejmowaniu tej decyzji to eksperci mają więcej do powiedzenia niż rodzice. W tych sprawach nie ma i nie powinno być sporu. On zaczyna się w innym miejscu i dotyczy zupełnie czego innego.

 

Pierwszą przestrzenią sporną jest pytanie o to, kto powinien podejmować ostateczne decyzje, i to w sytuacji, gdy opinie ekspertów są różne. W tradycyjnym, klasycznym myśleniu moralnym, prawo do podejmowania takich decyzji ma zainteresowana osoba i/lub jej bliscy, gdy ona sama nie jest zdolna do decydowania. Rodzice w przypadku dziecka to osoby, które powinny podejmować decyzje. A jednak lekarze, a później sędziowie podjęli decyzję wbrew rodzicom. I to jest bardzo niebezpieczne, bowiem 1) narusza prawo rodziców do decydowania o własnym dziecku (a to może być naruszone, jedynie, gdy zagrożone jest życie lub zdrowie dziecka, w tym przypadku zaś tak nie było, bowiem trudno uznać śmierć za realizację „najlepszego interesu” dziecka). 2) powierza instytucjom zewnętrznym (w tym przypadku szpitalowi i sądom) prawo do decydowania o kwestiach, które zawsze były w gestii rodziców. To narusza więzy rodzinne, niszczy naturalne przestrzenie odpowiedzialności.

 

Drugim istotnym problemem jest pytanie, czy rzeczywiście szpital – w imię odłączenia pacjenta od aparatury – ma prawo odmówić rodzicom prawa do przeniesienia go do innej placówki? To fundamentalne ograniczenie praw rodziców, a także pacjenta. Człowiek ma wolność wyboru placówki, w której chce się leczyć lub w której leczone będą jego dzieci. A jest to prawo szczególnie fundamentalne, gdy pacjent (jego rodzina) skrajnie odmiennie rozumie „najlepszy interes pacjenta”. W przypadku Charliego Garda była to różnica zasadnicza: dla szpitala „najlepszym interesem” była zaprzestanie terapii (zdaniem lekarzy uporczywej), dla rodziców była terapia (ich zdaniem, ale także zdaniem części ekspertów, zwykła i umożliwiająca poprawę stanu zdrowia). Czy w takiej sytuacji ważniejsze jest zdanie rodziców czy szpitala? Czy szpital może „uwięzić” pacjenta, by przymusowo wykonać na nim działania (odłączenie od aparatury), na które nie godzą się rodzice/pacjent? Jeśli się na to zgodzimy będzie to oznaczało koniec autonomii pacjenta wobec lekarza i to w kluczowej sprawie.

 

Warto też przypomnieć, że w sprawie tej wcale nie chodzi o pieniądze. Ani szpital, ani władze Wielkiej Brytanii nie mogą zasłaniać się kwestiami finansowymi, bowiem rodzicom udało się zebrać pieniądze na pomoc dla swojego dziecka. Nie ma zatem powodów, dla którego Charlie miałby być przymusowo przetrzymywany w szpitalu.

 

Wszystko to sprawia, że sprawa Charliego Garda jest istotna z bioetycznego, moralnego, ale i prawnego punktu widzenia. Wyroki w tej sprawie, przytoczone argumentacje, mają i będą miały znaczenie dla dalszej debaty moralnej, a sprawa chłopca stanie się istotnym casusem bioetycznym. Wartym poważnego przedyskutowania.

 

Tomasz P. Terlikowski

Źródło: Maly Dziennik

Komentarze

Zobacz także

SZOK!!! Wyrzucone na śmietnik, spuszcza do kanalizacji, sprzedaje na badania. Co dzieje się z 2.700 ludzkimi ciałami dziennie?

Redakcja malydziennik

Ten potężny statek chce obronić Europę przed muzułmańską inwazją! Nie pozwalają mu jednak zacumować Maltańczycy

Redakcja malydziennik

Wolność sumienia nie może usprawiedliwić dopuszczalności aborcji, tak jak nie usprawiedliwia prawa do gwałtu!

Redakcja malydziennik
Ładuję....