Lekarze w Holandii szczycą się tym, że eutanazja staje się coraz powszechniejsza i chętniej wybierana. Mówią nawet o złamaniu tabu, które sprawiało, że eutanazja była czymś kontrowersyjnym i nadzwyczajnym. O skali zjawiska może świadczyć fakt, że brakuje osób, które mogą podać pacjentowi zabójczy lek.
Zdaniem lekarzy powodem tego (wątpliwego) sukcesu jest fakt, iż starsze pokolenie wymiera, a na jego miejsce wchodzi pokolenie powojenne, które ma jasne wyobrażenie o tym, jak kształtować swoje życie i śmierć. Są to ludzie, którzy sami chcą decydować o swoim życiu i jego długości, według holenderskich lekarzy jest to świadectwo, iż człowiek wspiął się na wyższy stopień humanizmu.
W tym roku liczba osób poddanych eutanazji ma przekroczyć przerażającą liczbę 7 000! Średnio jest to około 19 osób dziennie. W przeciągu pięciu ostatnich lat, liczba eutanazji wzrosła o 67%. Zdaniem dyrektora jednej ze specjalistycznych klinik w kraju, ta liczba świadczy o zerwaniu zasłony tabu. W roku 2002 dzięki zalegalizowaniu eutanazji, uśmierconych zostało 4 188 osób. Podobno w roku 2017 samych zgłoszeń do Levenseindekliniek, kliniki, która specjalizuje się w przeprowadzaniu eutanazji było 18 000! Klinika jest organizacją charytatywną, a jej koszty pokrywa standardowa holenderska polisa ubezpieczenia zdrowotnego.
W klinice pracuje 57 lekarzy, jednak jej dyrektor, Steven Pleiter ubolewa nad tym, że nie wszystkim są w stanie pomóc. Powodem jest za mała ilość rąk do pracy. Jak tłumaczy Pleiter nie wszystkich można uśpić w klinice. „Lekarze” muszą być mobilni, muszą jeździć do domów i tam podawać pacjentom śmiertelne zastrzyki.