Toalety w rządowych budynkach w Niemczech powinny być koedukacyjne. Podział na damskie i męskie dyskryminuje osoby transseksualne – uważa Dirk Behrendt, odpowiadający w niemieckim Senacie za sprawiedliwość i prawa konsumenta.
– Takie koedukacyjne toalety mają na celu zmniejszenie dyskryminacji osób transpłciowych i interseksualnych oraz uniknięcie "wojny kulturowej", jaka ma miejsce np. w Stanach Zjednoczonych – wyjaśniał Behrendt w Tagesspiegel.
Minister nawiązywał do słynnej "ustawy łazienkowej" ("bathroom bill") – przepisów wprowadzonych w Karolinie Północnej, porządkujących dostęp do publicznych toalet. Zakładają one, że ludzie mają prawo używać łazienki korespondującej z ich płcią zaznaczoną w akcie urodzenia. Ustawa ta została najpierw uchwalona, po czym uchylona w marcu.
Prawo zostało zakwestionowane przez organizacje LGBT oraz niektóre firmy, jak np. Deutsche Bank. Niemiecka firma poinformowała, że zamraża swoje plany ekspansji w tym amerykańskim stanie.
– W pociągach czy samolotach toalety nie są podzielone na różne płcie i nikomu to nie przeszkadza – powiedział Behrendt.
Zgodnie z audytem, koszt przekształcenia każdej łazienki w koedukacyjną to "maksymalnie 500 euro", a w wielu przypadkach renowacja polegałaby po prostu na zmianie znaczka na drzwiach. Niektóre publiczne łazienki już zostały przekształcone, jak w biurze Dirka Behrendta.