Wczoraj wieczorem portal gazeta.pl na główną stronę wrzucił właśnie to zdjęcie – martwa wiewiórka na ściętym drzewie. Wobec milczenia źródeł wysnuto wniosek – jest to wina nowej ustawy o wycince drzew autorstwa PiS! Ale zaraz, czy aby na pewno…
Na Twitterze rozpoczęła się dyskusja o hasztagu #WiewiórkaGate, czyli Afera Wiewiórkowa. Internauci zauważyli pewien ważny szczegół: drzewo nie mogło zostać ścięte pod pretekstem Lex Szyszko, gdyż nie stało na gruncie prywatnym…
Skontaktowałem się z autorem słynnego zdjęcia wiewiórki. Twierdzi, że zdjęcie zrobił wczoraj ok. 14 w miejskim Parku Szczęśliwickim. https://t.co/NYqrY7Wt6A
— Jan Kunert (@Jan_Kunert) 3 marca 2017
Park Szczęśliwicki natomiast należy do jurysdykcji miasta. Czyżby drzewo miało być wycięte za zgodą Pani Prezydent Gronkiewicz-Waltz?
Raczej nie, bo… drzewa wcale nie ścięto. Padło przez wichurę. Mamy jeden fakt – drzewo nie zostało ścięte w wyniku tzw. Lex Szyszko.
Zaraz wam się skończy śmieszkowanie… #WiewiorkaGate pic.twitter.com/q6iNrruJeq
— Anka Białoszewska (@czerniakowianka) 3 marca 2017
A skąd się wzięła wiewiórka na obalonym pniu? Sama Gazeta prezentuje wersję urzędników z Ochoty: "wiewiórka umarła prawdopodobnie w innym miejscu, a ktoś położył ją na pniu."
Podsumowując, drzewo jest po wichurze, wiewiórkę podrzucono. Może wciąż istnieją szanse, że żyje? Afera Wiewiórkowa rozwiazana! Ale czy na pewno? Bo posłanka PO już węszy spisek…
Po wycince drzew na moim osiedlu, od tygodnia nikt nie widzial wiewiórek…. https://t.co/9cUrDLgfaA
— M. Kidawa-Błońska (@M_K_Blonska) 3 marca 2017