Francuzi odetchnęli z ulgą. Od 1 stycznia prawo pozwala im nie odbierać telefonów i maili z pracy poza godzinami pracy. Pod warunkiem, że pracują w dużej firmie.
Zasada ta ma dotyczyć firm zatrudniających ponad 50 pracowników, mniejsze nie mają obowiązku szanowania czasu ich wypoczynku. Czy rzeczywiście tak się stanie? To inna sprawa ponieważ Francja ma długą historię w omijaniu prawa przez firmy. Ale nowa ustawa daje narzędzie do obrony pracownikom, którzy uznają, że są nękani telefonami, bądź mailami przez pracodawcę. Teraz mogą go za to podać do sądu.
Badania opinii publicznej przeprowadzone przez Eleas wskazują, że 6 na 10 pracujących Francuzów chciały takiego właśnie rozwiązania a 37 proc. regularnie porozumiewało się z firmą w czasie wolnym od pracy. Inna sprawa, że jeszcze do niedawna dodzwonienie się nawet do głównego biura prasowego którejś z firm francuskich graniczyło z cudem. Zdarzało się także, że pracownicy wychodzili z zebrania, bo ich 35-godzinny czas pracy się skończył i od tego momentu byli również poza zasięgiem.
We Francji wprowadzenie w życie zasady „czasu wolnego od klawiatury" jest postrzegane, jako chwyt mający zapewnić socjalistom głosy w zbliżających się wyborach prezydenckich.
Francja nie jest pierwszym krajem, który zabrał się za taką regulację czasu pracy.
W Stanach Zjednoczonych zasady komunikowania się pracodawców z pracownikami są ustalane przez poszczególne firmy.