Rezygnacja z funkcji lidera Partii Liberalnej Tima Farrona to bardzo zły sygnał – mówią jednym głosem katoliccy duchowni. A wszystko to, choć Farron był i jest członkiem ewangelikalnego skrzydła Kościoła Anglii.
Zaniepokojenie rezygnacją polityka wyraził choćby katolicki kapelan parlamentu ks. kanonik Pat Browne. – Jestem bardzo zasmucony decyzją pana Farrona i zaniepokojony, jeśli to prawda, że nie ma już miejsca w parlamencie dla zaangażowanych chrześcijan. To wyrok na sposób prowadzenia polityki w naszym kraju – mówił duchowny.
Niepokój i smutek związany z decyzją Farrona wyraził także kard. Vincent Nichols. – Ten kraj miał długą i nieustającą historię zaangażowania wierzących chrześcijan w życie polityczne – podkreślał kardynał.
Ostro wymuszenie na Farronie rezygnacji ocenił jednak także Lord Alton z Liverpoolu, były parlamentarzysta Partii Liberalnej. Polityk przypomniał, że poglądy Farrona podzialają miliony Brytyjczyków. – To ironia, że partia, do której wstąpiłem w młodości z powodu jej wiary w sumienie, prawa człowieka i wolność wypowiedzi przekształciła się w coś tak nietolerancyjnego – podkreślił lord.