Kontrowersyjna modelka Josie Cunningham dwa lata temu dokonała aborcji. Opowiadała wówczas w mediach, że dziecko przeszkodziłoby jej w karierze. Dziś żałuje swojej decyzji.
W 2015 roku modelka dokonała aborcji w 12, tygodniu ciąży. Miała zaplanowaną operację nosa, a z powodu ciąży musiałaby ją przełożyć. Jak tłumaczyła, jej kariera nie mogła czekać. Kobieta spotkała się z krytyką swojego działania. Wtedy mówiła w mediach: „Nie obchodzi mnie, co myślą ludzie o mojej aborcji. To moje ciało, moja decyzja”. W innym wywiadzie mówiła: „Mam już dziecko. A teraz moja kariera nabiera tempa. Otwierają się przede mną nowe szanse. A ja tak kocham pieniądze!”.
„Nie planowałam tego dziecka, po prostu poszliśmy do łóżka i pękła nam prezerwatywa. Pomyślałam wtedy, że rano pójdę po tabletkę po, ale w końcu do apteki nie doszłam. Miałam sesję zdjęciową i nie miałam na to czasu” – opowiadała.
„Nie mogłam zwlekać z operacją. Lekarze powiedzieli mi, że mogłaby ona zaszkodzić dziecku. Moje serce było rozdarte, ale czułam, że nie mogę sobie pozwolić, żeby moja kariera na tym ucierpiała. Ludzie mogą mnie nienawidzić, ale naprawdę ciąża zrujnowałaby moje szanse. Jestem smutna z powodu aborcji, ale byłabym jeszcze bardziej smutna, gdyby nie udało mi się zrealizować moich planów” – mówiła w wywiadach.
O Josie Cunningham znów jest głośno, ale nie z powodu kolejnej aborcji. Modelka właśnie poinformowała, że na ramieniu wytatuowała sobie datę aborcji swojego dziecka, a także wizerunek małego aniołka, Matki Bożej oraz słowa: „mMożesz zapomnieć, co cię zraniło w przeszłości, ale nigdy nie zapomnisz płynącej z tego nauki”.
Dziś modelka mówi, że aborcja była największym błędem w jej życiu i przestrzega przed nią inne kobiety. Jak tłumaczy, wiele kobiet nie czuje z powodu aborcji wstydu, szybko o niej zapomina, ale to pozory. Jej zdaniem, o aborcji kobieta zawsze będzie pamiętać.
