Liczba ofiar nie jest jeszcze pewna, ranni cały czas leżą w szpitalu. Jednak czwartkowy zamach w Barcelonie oznacza konkretne ludzkie tragedie.
Jedną z nich jest historia Bruna Gulotta, 35-latka, który razem z rodziną był na wakacjach w stolicy Katalonii. Firma dla której pracował, Tom’s Hardware, wydała oświadczenie: "Nasz przyjaciel i kolega, Bruno Gulotta, został potrącony i zabity przez wstrętnego terrorystę w sercu Barcelony".
Cuda ocalała jego żona, Martina, a także dwójka dzieci. Roczna Aria była w nosidełku na piersi matki, a pięcioletni Alessandro tuż przed śmiercią ojca trzymał go za rękę. "Staramy się postawić w sytuacji małego Alessandro, który właśnie zaczyna szkołę podstawową, wiedząc, że życie jego i jego rodziny nigdy nie będzie takie samo. Myślimy także o małej Arii… która nigdy nie pozna jej Taty" – emocjonalnie piszą współpracownicy.
Czwartkowy zamach na Las Ramblas przyniósł co najmniej 14 ofiar śmiertelnych. W piątek rano doszło do kolejnej eskalacji przemocy w Hiszpanii, w którym zginęła jedna osoba, a popołudniu nożownicy zaatakowali przechodniów w Wuppertalu i Turku.