Premier Szwecji chce, by z ulic miast jego kraju zniknęli żebracy. Szwedzkie społeczeństwo coraz gorzej znosi rosnącą liczbę osób żebrzących na ulicach miast. Policja informuje, że nierzadko dochodzi do ataków na tych, którzy proszą o pieniądze.
Stefan Löfven powiedział szwedzkiemu radiu publicznemu, że najwyższy czas zmierzyć się z tym problemem. Jak wyjaśnił, jego rząd zaczął konkretne rozmowy z Rumunią i Bułgarią.
– Te kraje powinny wziąć odpowiedzialność za swoich obywateli, by nie czuli potrzeby przyjeżdżania do Szwecji i żebrania. Istnieje wiele możliwości rozwiązania problemu, musimy wybrać najlepszą i powiedzieć żebractwu: stop! – podkreślił premier Löfven.
Szwedzka opozycja jest sceptyczna. Tylko niechętna imigrantom partia Szwedzkich Demokratów opowiada się za tym, by całkowicie zabronić żebractwa. Pozostałe ugrupowania są za jego ograniczeniem i "ucywilizowaniem". Miałoby ono polegać między innymi na tym, że poszczególne gminy wyznaczałyby miejsca, w których wolno żebrać.
Już ponad dwa lata temu ambasador Rumunii w Sztokholmie apelowała do szwedzkiego rządu o zakazanie żebractwa. Według niej, fakt, że Szwedzi zezwalają na uliczne żebranie, utrudnia integrację rumuńskich Romów ze społeczeństwem. "Rząd w Bukareszcie opracował szczegółowy program wsparcia dla rumuńskich Romów, jednak wielu z nich daje się skusić łatwymi pieniędzmi na szwedzkich ulicach" – napisała w swoim apelu ówczesna rumuńska ambasador Raduta Matache.