Zaklejanie ust taśmą, deptanie po palcach, do tego dręczenie, wyzwiska i obelgi – takie szokujące „metody wychowawcze” stosowano w szkole podstawowej w Starych Bielicach w powiecie koszalińskim. Dyrektor placówki został już zwolniony, zaś jedną z nauczycielek – jego żonę – zawieszono. Skandaliczny proceder mógł trwać kilkanaście miesięcy.
Rodzice nabrali podejrzeń, że w ich szkole dzieje się coś niepokojącego gdy dzieci zaczęły się dziwnie zachowywać. Były zalęknione, pobudzone, nie chciały chodzić do szkoły, bądź bały się w nocy i chciały spać z rodzicami. W ich dzienniczkach pojawiało się coraz więcej uwag.
Dzieci nie chciały opowiadać o tym co się dzieje w placówce. Rodzice poprosili o pomoc wychowawczynię, ta zdołała przekonać uczniów, żeby opowiedzieli co je gnębi. Okazało się, że pani od matematyki oraz dwóch innych nauczycieli miało ich źle traktować.
Wychowawczyni o sprawie poinformowała dyrekcję szkoły oraz urząd gminy w Biesiekierzu. W odróżnieniu od dyrektora, urzędnicy natychmiast zareagowali na niepokojące doniesienia. – To był szok! Wymagania, które stosujemy wobec nauczycieli są zawsze bardzo wysokie, takie doniesienia bulwersują – przyznał w rozmowie z TVP Info Tomasz Hołowaty z Urzędu Gminy w Bisiekierzu.
Sprawą zajęło się kuratorium.
W ocenie prof. Mariusza Jędrzejki, pedagoga społecznego i socjologa z Centrum Profilaktyki Społecznej jeżeli doniesienia się potwierdzą, będzie to oznaczało, że nauczyciele, którzy znęcali się nad dziećmi nigdy nie powinni pracować w szkole.