Rodzice są w stanie zrobić wszystko, by ostatnie dni życia ich dziecka były najpiękniejsze. Dlatego bardzo chcieli, by ich umierające dziecko odwiedził Święty Mikołaj. Wszyscy ocierali łzy ze wzruszenia.
Miles Agnew urodził się z małogłowiem i czterokończynowym porażeniem mózgowym, niewydolnością widzenia korowego, padaczką, upośledzeniem mózgu i nietolerancją pokarmową – donosi ABC News. Chłopiec został adoptowany przez rodzinę Agnew, gdy miał zaledwie trzy miesiące. Ma dwóch starszych braci – 13-letniego Haileya i dwa lata młodszego Taveona.
Miles od miesięcy przebywa w hospicjum. Jego stan coraz bardziej się pogarsza. 5 grudnia, kiedy z chłopcem było już bardzo źle, odwiedził go Święty Mikołaj, by po raz ostatni dziecko mogło usiąść na jego kolanach.
Wizyta odbyła się w ramach Secret Sleigh Project. Dzięki temu śmiertelnie chore dzieci mają możliwość spotkania się z Mikołajem w domu lub szpitalu. Wolontariusze, którzy wcielają się w rolę Świętego Mikołaja, są przekonani, że każde dziecko zasługuje na magię świąt, nawet gdy jest śmiertelnie chore, przebywa w szpitalu czy hospicjum.
Do chorego chłopca wybrał się „Mikołaj” Jerry Bodily. Jak mówi, była to dla niego bardzo trudna wizyta. Nie tylko dlatego, że spotkał się z umierającym dzieckiem.
"W latach 70., kiedy poznałem moją żonę, miała ona już dwie córki, młodsza była bardzo chora, zaledwie sześć tygodni o tym, jak się poznaliśmy, przegrała walkę o życie. Wiem doskonale, przez co przechodzi rodzina tego chłopca”.
"Nie mogę kłamać, dusiłem się i łzy napływały mi do oczu" – mówił Bodily.
Mama chłopca, Michelle Agnew, powiedziała, że wspólnie z rodziną starają się zrobić wszystko, żeby mieć jak najwięcej wspólnych wspomnień. Nie myślała, że Mikołaj zdąży jeszcze odwiedzić jej syna.