Raport opublikowany przez amerykańską senacką Komisję Sprawiedliwości, a dotyczący handlu przez Planned Parenthood zwłokami abortowanych dzieci napełnia przerażeniem. Niektóre firmy zrobiły z tego procederu pełny biznes.
– To wszystko jest udokumentowane, są faktury, zapiski. Skóra dziecka z zespołem Downa, mózg dziecka, wysłane Fedex-em jako prriorytet za 120 dolarów – opowiada Phelim McAleer, zajmujący się tą sprawą od lat. – Ludzie nawet nie wyobrażają sobie, jak to wyglądało – dodaje.
Z jego opowieści wyłania się rzeczywiście ogrom zbrodni. I nie chodzi tylko o Planner Parenthood, ale także o firmy, które kupowały od nich zwłoki. Jednym z przykładów jest Advanced Biosciences Resources, którego pracownik tylko na jednym abortowanym dziecku zarobił tysiące dolarów.
Zwłoki tego dziecka (abortowanego w dwudziestym tygodniu ciąży) zostały kupione za 60 dolarów od kliniki Planner Parenthood. ABR sprzedało później jego mózg za 325 dolarów, jego oczy po 325 za sztukę (razem 650 dolarów), za część wątroby 325 dolarów, za grasicę tyle samo, kolejna część wątroby trafiła do innego klienta, który też zapłacił za nią 325 dolarów, i wreszcie płuca za taką samą cenę kupił jeszcze kto inny. A to przecież nie były wszystkie koszty. W każdym razie na czysto tylko na zwłokach jednego dziecka firma miała 2.125 dolarów zysku. Innym firmom biotechnologicznym udawało się zarabiać nawet więcej, bo za 325 dolarów sprzedawały nawet nóżki abortowanych dzieci.
– Oni na tym robią fortuny. To nie jest jakieś chałupnictwo, ale wielki przemysł – mówił McAleer Christian Post.