Zarzuty korupcyjne dotyczą drobiazgów, a kwoty są śmieszne, jak na postępowanie prowadzone od trzech lat – mówi „Rzeczpospolitej” adwokat „Masy”. Chodzi o niemal milion złotych – wyłudzenie pożyczki na bankach na kwotę 670 tys. zł oraz oszukanie właściciela firmy budowlanej na kwotę 160 tys. zł. Gangster nie zapłacił za umówione ułożenie kostki brukowej.
„Rzeczpospolita” przybliża szczegóły jego znajomości ze Zbigniewem G., naczelnikiem Wydziału Wywiadu Kryminalnego w łódzkiej komendzie wojewódzkiej. Ł. regularnie wręczał mu osobliwe łapówki – środki anaboliczne i dwie tony pelletu (materiał grzewczy) o wartości ok 1,5 tys. zł. – Naczelnik to człowiek o posturze kulturysty, jeszcze potężniejszy niż „Masa”, mógł wykorzystywać anaboliki na własne potrzeby – mówi dziennikowi jeden ze śledczych. W zamian mógł liczyć na przychylność i pomoc policjanta.
„Super Express” sugeruje, że „Masie” w celi zakładu karnego w Opolu Lubelskim grozi krwawa zemsta jego byłych wspólników. Dawni kompani, którzy odsiadują wyroki od 6,5 do 7 lat więzienia, wycenili jego głowę na 2 mln zł. – „Masa” uchodzi za konfidenta, kapusia. Jest niebezpieczeństwo, że coś mu grozi. W aresztach różne rzeczy się dzieją – mówi w rozmowie z tabloidem Janusz Szostak, autor najnowszej książki o gangsterze.
skl/se.pl/Rzeczpospolita