W Iraku przetrzymywanych jest 1400 żon i dzieci bojowników ISIS. Mieszkają w specjalnym obozie na południe od Mosulu i nie bardzo wiadomo, co z nimi zrobić – informuje radio RMF FM.
Przetrzymywane kobiety to w większości cudzoziemki pochodzące z Turcji i byłych krajów Związku Radzieckiego, takich jak Tadżykistan czy Azerbejdżan. Są wśród nich także obywatelki Francji i Niemiec.
Nie mają żadnych dokumentów i ich pochodzenie wciąż jest weryfikowane. Zostały porzucone przez swoich mężów po tym, jak armia iracka wkroczyła do Mosulu.
Przetrzymujemy rodziny dżihadystów z ISIS i czekamy na decyzje rządu. Dobrze je traktujemy – zapewnił porucznik irakciej armii Ahmed al-Taie.
Dziennikarz Reutera, któremu pozwolono wejść na teren obozu, opisuje setki kobiet i dzieci siedzących na materacach i trzymających tobołki swojego dobytku. Słuchać głównie język turecki, francuski i rosyjski.
Minister spraw wewnętrznych Iraku oświadczył, że rząd będzie negocjował z poszczególnymi ambasadami warunki powrotu kobiet i ich dzieci do poszczególnych krajów. Nie możemy przetrzymywać ich tu w nieskończoność – powiedział.
Jednak przedstawiciele państw zachodnich obawiają się powrotu do swoich krajów zradykalizowanych żon bojowników ISIS, których po upadku kalifatu są setki jeśli nie tysiące.