– Nie chcę o tym nie tylko mówić, ale nawet myśleć. Są jednak wszelkie podstawy, by sądzić, że na pokładzie Tu 154 doszło do wybuchu – podkreśla w rozmowie z Life ekspert ds. lotnictwa Siergiej Krutousow.
Jego zdaniem nie brak dowodów na taką możliwość. Po pierwsze przemawia za nią ogromne rozrzucenie fragmentów samolotu. Po drugie fakt, że do zdarzenia doszło tak nagle. – Piloci nawet nie zdołali nawiązać kontaktu z lotniskiem. Tak samo było w przypadku zamachu na samolot A-321z rosyjskimi turystami, do którego doszło na Synaju.
Inny ekspert od bezpieczeństwa Aleksandr Romanow sugeruje, że w samolocie mogły zostać podłożone bomby magnetyczne. – Obawiam się, że korzenia zła trzeba szukać gdzieś podczas międzylądowania, gdy samolot uzupełniał zapas paliwa. Możliwości jest wiele, a ja nie chcą fantazjować, ale myślę, że jest prawdopodobne, że ktoś dołączył bombę magnatyczną – podkreśla Romanow.
Podejrzane wydaje się także to, podkreśla major Andriej Krasnopierow, że Tu 154 spadło tuż po starcie. W tej klasie samolotów zdarza się to niezmiernie rzadko.
Ministerstwo Obrony zapewnia, że trwa również sprawdzanie sugestii o możliwym zamachu. Nie jest to jednak w tej chwili główny tor poszukiwać, a jedynie jeden z wielu. – Hipoteza zamachu nie będzie traktowana jako priorytetowa – podkreślał w rozmowie z mediami jeden ze współpracowników służb specjalnych.