Akty urodzenia muszą być powiązane z biologicznym, a nie ideologicznym rozumieniem rodzicielstwa. Taką decyzję – chwała Bogu – podjął Sąd Najwyższy stanu Arkansas.
Wyrok dotyczył danych rodziców, które mają być wpisywane do aktów urodzenia. Homo-ideolodzy domagali się, by w dokumenty wpisywać dane pary homoseksualnej, która dziecko sobie sprawiła (często kupiła), jednak sąd uznał, że nie ma ku temu powodów. – Nie jest sprzeczne z ochroną równości uznanie rzeczywistości biologicznej – uznał Sąd Najwyższy.
Proces, który rozstrzygnął Sąd Najwyższy Arkansas wniosły trzy pary lesbijskie. Część z nich miała dzieci od anonimowych dawców spermy, inne poczęły inaczej. Istotne dla nich było to, żeby obie panie były wpisane w akt urodzenia. Na to jednak nie zgodził się sąd, podkreślając, że w dokumentach muszą być wpisane dane ojca i matki dziecka. Identyfikacja obojga rodziców jest z punktu widzenia państwa istotną wartością, bowiem pozwala śledzić trendy zdrowotne i gromadzić informacje genetyczne do celów zdrowotnych. Odmienną opinię wyraził tylko jeden sędzia Paul Danielson, który uznał ten wyrok za w sposób oczywisty błędny.
Nie jest jednak jasne, czy wyrok ten się utrzyma. Sąd Najwyższy USA uznał bowiem w wyroku uznającym tzw. małżeństwa osób tej samej płci, że w przypadku aktów urodzenia powinny być wpisywane dane homoseksualnej pary, i to nawet jeśli nie ma ona najmniejszych biologicznych relacji z dzieckiem.
Dyskusja ta, istotna prawnie, uświadamia, że uznanie tzw. małżeństw homoseksualnych nie tylko całkowicie niszczy tradycyjne rozumienie małżeństwa i rodziny, ale także rodzicielstwa, relacji biologicznych itd. To otwarcie puszki Pandory, która może zdestruować całe społeczeństwo.