Bob Higginson, właściciel kawiarni w Brixham, poinformował, że o ile psy i dzieci powyżej 12. roku życia są w jego lokalu mile widziani, o tyle nie życzy sobie, by w kawiarnii przebywali młodsi klienci. Decyzja właściciela wywołała wściekłość rodziców.
„Chciałem stworzyć miejsce, w którym dojrzali ludzie mogliby porozmawiać o dawnych czasach, pogrążyć się w nostalgicznej rozmowie bez dzieci biegających w kółko i rozpraszających gości” – przekonuje właściciel.
Do tego – zauważa – młodsze dzieci niszczą różne przedmioty. W przeciwieństwie do psów, które są bardzo mile widziane w kawiarni: "Tak, nasz lokal jest otwarty dla psów, właściciele nie muszą ich chować pod stołem. Jeszcze nigdy nie miałem źle wychowanego psa” – mówi Bob Higginson.
Wielu osobom nie podoba się jednak podejście właściciela. Uważają bowiem, że jest dyskryminujące. Co raz więc apelują o bojkot tego miejsca: "Kim jest Bob Higginson, że wprowadza takie zakazy? Czy zakazałby osobom niepełnosprawnym wchodzenia do lokalu? Albo osobom o innym kolorze skóry, czy wyznającym inną religię? Założę się, że nie”.
Inny mężczyzna z kolei mówi: "Wolę pójść do miejsca pełnego szczęśliwych, głośnych dzieci, które biegają, niż do jakiejś ciemnego lokalu, w którym nieszczęśliwi ludzie w ciszy popijają herbatę. Ale to jest mój wybór”.
Są też osoby, które popierają decyzje właściciela lokalu: "Jeśli rodzice mieliby lepszą kontrolę nad swoimi dziećmi, nie byłoby to konieczne. Jednak rodzice nie pilnują swoich dzieci. Jego lokal, jego zasady!”.
A jakie jest Wasze zadanie?