Naoczny świadek zdarzenia, znany tylko z imienia Gerard, opowiedział o swoich reakcjach na ostatni zamach w Londynie. Gerard widział "trzech muzułmanów po trzydziestce". We wczorajszym zamachu zginęło co najmniej 6 osób.
Mężczyzna w trakcie zamachu przebywał w jednym z barów. Zaraz po incydencie starał się pomagać policji w wytropieniu sprawców. W rozmowie z BBC opowiadał, że "widział starca na podłodze mówiącego <zostałem dźgnięty, zostałem dźgnięty>, spojrzałem na niego, a krew była wszędzie dookoła niego".
"Później zobaczyłem trzech zbliżających się muzułmanów z nożami, podbiegli i zaczęli ranić dziewczynę pod mostem kolejowym, nic nie mogłem zrobić" – opowiadał Gerard. "Zaatakowali ją i dźgali innego człowieka. Zaczęli biec drogą i krzyczałem: <Wszyscy uciekajcie, oni są terrorystami, dźgają wszystkich!>. Podążałem za nimi do Borough".
Tam widział, jak mężczyźni wbiegali do barów i ranili wszystkich. "Krzyczałem: biegnijcie, biegnijcie, biegnijcie, rzucałem w nich butelkami i szklankami. Starałem się pomóc jak najwięcej liczbie osób, ale byłem bezbronny. Gdybym się przewrócił, prawdopodobnie zabiliby mnie".
Według jego relacji zamachowcy krzyczeli "to dla Allacha". Gerard wskazał też drogę policji, która następnie zastrzeliła zamachowców.