ARCHIWUM

Program 500+ wydarzeniem roku 2016!

Kiedy ten czy inny polityk popisuje się kompletnym niezrozumieniem sensu programu 500+ pozostaje się tylko zadumać nad tym jakie spustoszenie spowodował w formacji Polaków liberalizm – a szczególnie może ten w wersji odnoszącej się do przekonań ekonomicznych.

Ostatnio Wadim Tyszkiewicz, prezydent Nowej Soli – nie on pierwszy i zapewne nie ostatni – także uznał za właściwe wydać cenzurkę prodemograficznemu programowi patriotycznej lewicy jaką jest dzisiaj PiS.

 

“To najgłupszy system pomocy, jaki tylko można było wymyślić. Równo, nie znaczy sprawiedliwie. Gdyby choć jedną dziesiątą z tych pieniędzy, które trafiły do Nowej Soli, przeznaczyć na dedykowane programy pomocy potrzebującym dzieciom, przyniosłoby to po stokroć lepszy skutek” – dodaje samorządowiec w swoim wpisie na Facebooku.

 

Można zapytać samorządowca co stoi na przeszkodzie by w ramach środków jakie są do jego dyspozycji zorganizował taki program dedykowanej pomocy i osiągnął stukrotnie lepsze efekty. Równocześnie trzeba by mu zaproponować by doszkolił się nieco w kwestii celów społecznych jakie postawiono przed 500+.

 

Przede wszystkim bowiem program 500+ nie jest skierowany do biednych, nie jest programem socjalnym, ale programem powszechnym.

 

“Owo „500+” to sprawiedliwy udział w dobru wspólnym odpowiadający poniesionym przez rodziny nakładom w jego wytwarzanie, niezależnie od ich wyjściowej zamożności. Dlatego konieczne jest odrzucenie łączenia polityki prorodzinnej i opieki społecznej – dla dobra rodzin, ale i dla dobra całego społeczeństwa, które nie może uczyć się, że sprawiedliwość to łaskawość silnych wobec słabszych. Tego rodzaju myślenie jest spuścizną trucizny darwinizmu społecznego, jaką nasączyła nas transformacja [gospodarcza Polski] zainteresowana nie sprawiedliwością, ale określonym, wąsko pojmowanym rodzajem efektywności i wydajności w służbie partykularnych interesów – także interesów podmiotów zagranicznych.” – tak pisałem o istocie tego programu w lutym tego roku w tekście “Koszty istnienia”.

 

Zwracałem też uwagę, że zdolność ustanawiania sprawiedliwości – w tym także sprawiedliwości społecznej – jest fundamentem suwerenności, ponieważ oznacza umiejętność działania przede wszystkim w interesie własnego narodu czy wspólnoty politycznej w perspektywie dobra wspólnego lub chociaż jego elementów. A to jest znak faktycznej niezależności – oddawać każdemu to co mu się słusznie należy, bronić słabych, starać się dbać o godność wszystkich. A przecież ani słabi, ani ich godność (ani kogokolwiek z nas, prawdę powiedziawszy) nigdy nie są przedmiotem pozytywnego działania wielkich interesów. Suwerenność państwa to zdolność do niwelowania rozwarstwienia i partykularnych napięć, a także ustanawiania sprawiedliwych ustaw bez nieustannego wchodzenia w logikę jałmużny. Rodzinom nie potrzeba jałmużny, ale udziału w tym co im się słusznie należy.  

 

Wyciągnięcie w ciągu kilku miesięcy tak wielu dzieci z nędzy (jak podaje GUS) jest – trzeba pamiętać – niejako ubocznym efektem programu 500+. Podobnie jak uboczne będzie poprawienie się sytuacji demograficznej stanowiącej efekt działań sprawiedliwościowych. Piszę to z pełną świadomością, że przecież demografia to polityczny cel programu.

 

Co jednak jeszcze koniecznie trzeba zauważyć w sytuacji bardzo pozytywnych efektów programu 500+. Suwerenność działa jak koło zamachowe, niewielki w gruncie rzeczy ruch polityczny – prosty konstrukcyjnie i wcale nie aż tak drogi, okazuje się jak przestawienie zwrotnicy – zmienia w pewnym sensie całe państwo, z każdą chwilą bardziej i daje mu przestrzeń oddziaływania, kredyt zaufania społecznego. Dodaje mocy wobec dotychczasowego imposybilizmu wynikającego z klinczu partykularnych interesów w jakich tkwi wciąż polskie państwo.

 

Suwerenne posunięcia wymagają jednak odwagi, a także dobrej diagnozy, która odsłoni węzłowe punkty problemów i pozwoli zastosować odpowiednie narzędzie. Kto wie czy za rok nie będziemy oglądać już pierwszych zaskakujących efektów programu mieszkaniowego, odbudowy żeglugi śródlądowej czy czegoś jeszcze z innej dziedziny, w której udało się połączyć odwagę z rozpoznaniem istoty problemu.

Szkoda jedynie, że 500+ nie weszło do polskiego krwiobiegu społecznego już 10 lat temu, gdy było proponowane rządzącemu wtedy PiS-owi. Utraciliśmy dziesięć lat produkcyjnych wyżu lat 80., ale też do ćwierćwiecza wydłużyliśmy trwanie jawnej niesprawiedliwości z jaką państwo polskie praktykowało wobec rodzin. Nie zapomnijmy także, że 500+ to niewielki krok w dziele odbudowy suwerenności, ale skoro jeden krok uczynił już tak wiele, jak wiele mogłoby się stać gdyby polskie rządy rozpoczęły śmiały marsz dla którego odniesieniem byłaby sprawiedliwość, a nie wzrost PKB, który jest w gruncie rzeczy rentą bogatych.

 

Tomasz Rowiński

 

Autor jest redaktorem pisma Christianitas.

 

 

 

 

Źródło: Mały Dziennik

Komentarze

Zobacz także

Czy USA celowo zaniżają oficjalny poziom inflacji? Czy świat czeka …

Redakcja malydziennik

100.000€ za nic? Takie rzeczy tylko w Belgii! Pracownicy otrzymywali wynagrodzenie za prowadzenie funduszu, który… nie istniał

Redakcja malydziennik

Mocne słowa z Brukseli: Komisja Europejska nie powinna wtrącać się do przestrzegania polskiej Konstytucji!

Redakcja malydziennik
Ładuję....