Elijahu Pietruszka ma 102 lata. Przez dziesięciolecia myślał, że jest jedyną osobą z rodziny, która przeżyła Holocaust. U kresu życia poznał syna swojego młodszego brata. Obaj mężczyźni płakali ze wzruszenia.
Elijahu Pietruszka uciekł z ojczystej Polski do Rosji na początku II wojny światowej. Przez dziesięciolecia był przekonany, że cała jego rodzina zginęła z rąk nazistów. Wiedział, że jego rodzice i młodszy brat Zelig zginęli w obozie koncentracyjnym. Mężczyzna nie miał żadnych informacji o drugim bracie, bliźniaku Zeliga, Volfie.
Dopiero teraz dowiedział się, że Volf zdołał uciec, i przeżył wojnę. Teraz poznał jego syna, 66-letniego Aleksandra, który przyleciał z Rosji do Izraela, by odwiedzić wujka, przebywającego obecnie w domu opieki.
Eliahu wziął ślub w Rosji i, sądząc, że nie ma już rodziny, w 1949 roku przeprowadził się do Izraela. Tam pracował jako mikrobiolog. Obecnie ma dziesięcioro prawnucząt. Volf osiadł w Magnitogorsku na Uralu i był robotnikiem budowlanym. Zmarł w 2011 roku. Do dziś żyje tylko Aleksander, jego jedyne dziecko.
"W cały czas myślałem, że on (Volf) już nie żyje” – mówi Elijahu, który pierwszy raz od wielu dziesięcioleci rozmawiał po rosyjsku: „Jesteś kopią mojego ojca. masz takie oczy jak on” – powiedział bratanek.
"Jestem tak szczęśliwy, że po moim bracie pozostał syn. Po tylu latach otrzymałam przywilej spotkania go” – mówił Elljahu.
Mężczyźni mogli się spotkać dzięki potężnemu narzędziu genealogicznemu, które działa pod patronatem Instytutu Yad Vashem.