"Super Express" informuje, że w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej ruszyły prace nad zmianami w urlopach. Co szykuje nam rząd?
Wiceminister prof. Marcin Zieleniecki ogłosił propozycję wedle, której wymiar urlopu wypoczynkowego będzie ustalany w układzie zbiorowym – zakładowym lub ponadzakładowym, przy jednoczesnym określeniu minimalnego czasu przeznaczonego na wypoczynek. Wynika z tego, że standardowy, 26-dniowy, urlop mógłby zostać skrócony bądź wydłużony przez pracodawcę w porozumieniu z pracownikiem.
Związkowcy z OPZZ są krytyczni wobec projektu. Solidarność czeka z komentarze dopóki nie pojawi się konkretny projekt zmian. Prasa lewicowa twierdzi, że PiS obetnie 26 dni urlopu do poziomu 20 dni, resztę trzeba będzie sobie wynegocjować z pracodawcą.
Znając realia polskiego rynku pracy, gdzie szanowani przez pracodawców są tylko informatycy, lekarze czy prawnicy, lepiej żeby to nie była prawda. Inaczej skończy się tak, że wymienione wyżej zawody będą cieszyć się 30-40 dniowymi urlopami, a pozostali będą się cieszyć jeśli pracodawca pozwoli im wybrać chociaż te marne 20 dni.