Na zalewie w Siemiatyczach zawaliło się molo. Na jego końcu znajdował się kryty pawilon z ludźmi w środku. Z relacji świadków wynika, że są ranni. Na miejscu są już służby ratownicze.
Jak podaje Kurier Poranny, konstrukcja zawaliła się po tym, jak czterech nastolatków „rozhuśtało” wieczorem molo. W konsekwencji do wody wpadła chatka z ludźmi w środku.
Sprawcy wypadku wpadli do wody, ale o własnych siłach zeszli na brzeg. Jeden z nastolatków miał zostać ranny w głowę.
Na miejsce przybyły jednostki straży pożarnej i karetki pogotowia. Płetwonurkowie sprawdzają jezioro, aby upewnić się, że nikt nie utonął. Według pierwszych, nieoficjalnych informacji miała zginąć jedna osoba, a kilkanaście zostać rannych.
Czytaj także: MOCNE słowa niemieckiego historyka! „Od początku wojny Polacy…”
Teraz wiadomo jednak, że poszkodowane są cztery osoby w wieku 14, 15, 16 9 17 lat – jedna dziewczyna i trzech chłopaków. Wszyscy zostali przewiezieni do szpitala. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Przed chwilą w mojej miejscowości-Siemiatyczach zawaliło się molo. Kilkanaście osób wpadło do wody. Jedna z nich nie żyje. #upał
— Łukasz Kubicki (@kubicox) 26 czerwca 2019
Plaża została zamknięta, a płetwonurkowie nadal przeszukują akwen.
Działania straży pożarnej polegają na przeszukaniu miejsca pod zawaloną wiatą w celu wyeliminowania obecności osób ewentualnie poszkodowanych, które mogły być przygniecione. Na tę chwilę nie mamy potwierdzenia, że osoby mogą znajdować się pod wodą, ale profilaktycznie przeszukujemy całe miejsce zdarzenia
– powiedział na antenie Polsat News mgr Sylwester Uściniak, zastępca Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Siemiatyczach.
Powiadomiono już inspektorów nadzoru budowlanego na szczeblu powiatowym i wojewódzkim. Przyczynę zawalenia się konstrukcji ma zbadać powołana do tej sprawy komisja.