WYDARZENIA

Pieniądze to nie jedyny powód! Zdziwicie się, dlaczego ludzie nie chcą mieć dużo dzieci

Co powoduje, że ludzie nie decydują się na kolejne dziecko? W wielu przypadkach finanse i sytuacja mieszkaniowa. Ale są jeszcze inne czynniki, których obecność na tej liście optymizmem raczej nie napawa.

Co powoduje, że ludzie nie decydują się na kolejne dziecko? W wielu przypadkach finanse i sytuacja mieszkaniowa. Ale są jeszcze inne czynniki, których obecność na tej liście optymizmem raczej nie napawa.

Związek Dużych Rodzin Trzy plus przytoczył badania pokazujące, jakie czynniki decydują o tym, że rodziny nie decydują się na kolejne dziecko (chodzi o rodziny wielodzietne). Najistotniejszym czynnikiem są oczywiście finanse, zaraz potem sytuacja mieszkaniowa. Są jednak inne, które bardzo wpływają na decyzję o powiększeniu rodziny, choć wcale z finansami nie mają nic wspólnego. Najogólniej można określić je mianem „opinia innych”. Oczywiście można by wzruszyć ramionami, bo co innym do tego, ile mamy dzieci, niemniej okazuje się, że jest to dość istotne w kontekście powiększania rodziny. Cały czas bowiem pokutuje w ludziach stereotyp, że rodzina wielodzietna, to rodzina patologiczna, a dzieci pojawiają się w niej nie z miłości, tylko w wyniku przemocy. Dlatego też mającą spore znaczenie barierą są negatywne reakcje otoczenia na pojawienie się kolejnego dziecka. Przeanalizujmy więc po kolei, którym osobom, czy grupom najbardziej przeszkadza to, że przybędzie kolejne dziecko.

Po pierwsze i niewątpliwie najsmutniejsze, to rodzice i teściowie, a więc ci, dla których pojawienie się kolejnego wnuka powinno być radością. Że nie zawsze tak jest, wiem od moich licznych wielodzietnych przyjaciół. Na informację o kolejnym dziecku ich rodzice (i nie tylko ich) reagowali jak na największy kataklizm, z fochem na swoje dzieci włącznie, a sprawców zamieszania potrafili zbesztać niczym przedszkolaka, który coś nabroił. Ta postawa boli chyba najbardziej, bo to przecież ludzie, których kochamy, i którzy nas kochają. Dlaczego więc pojawienie się kolejnego dziecka wywołuje ich sprzeciw? Może to troska, że sobie nie poradzimy? Ale jeśli do tej pory sobie radziliśmy, to i z następnym sobie także poradzimy. O ile jestem jeszcze w stanie zrozumieć narzekania w przypadku sytuacji, w której dorosłe dzieci są zależne finansowo od rodziców, o tyle kiedy tych zależności nie ma, rodziny mieszkają mieszkają oddzielnie, naprawdę trudno mi zrozumieć taką postawę. Znam sytuację, w której pewien dziadek nie przyznawał się do liczby wnuków, bo się wstydził, że tak wiele ich ma. Przykre to.

Po drugie, sąsiedzi oraz bliżsi i dalsi znajomi. Niejedna z nas, matek wielodzietnych spotkała się z komentarzem, że po co tyle dzieci, przecież one tylko krzyczą, biegają, płaczą, hałasują, w ogóle przeszkadzają w życiu. Niejedna z nas w odpowiedzi na radosną nowinę o kolejnej ciąży usłyszała: „Gratulować czy współczuć?”. I jeszcze te wszystkie pytania o to, czy to wpadka, czy nie umiemy się zabezpieczać. I te pełne politowania spojrzenia. I znów, w takiej sytuacji należy obrócić się na pięcie, wzruszyć ramionami, i robić swoje. Tyle że to nie takie proste. Te wszystkie głupie uwagi, docinki czy komentarze, nawet wypowiadane w konwencji żartu, gdzieś tam człowieka w środku dotykają. To ciągłe wypytywanie, czy to wszystko pani dzieci, czy były planowane, jak sobie pani z nimi radzi. I wiele, wiele innych mniej lub bardziej wścibskich pytań. Nie powiem, są także bardzo miłe rozmowy, i tych miałam zdecydowanie więcej, niemniej te negatywne gdzieś w nas pozostają. Ludzie potrafią być bowiem bardzo nietaktowni. Ostatnimi czasy coraz więcej młodych matek czy kobiet w ciąży słyszy komentarz: „No tak, kolejne 500 złotych przybędzie”, „Tyle macie dzieci, to się dopiero obłowicie”. To jest już bardzo chamska zagrywka, niestety coraz powszechniejsza. Nie, nie mamy dzieci, żeby na nich się wzbogacać. Mamy je, żeby się nimi ubogacać. A to kolosalna różnica.

Po trzecie, ci, w interesie których powinno być to, że kobiety rodzą kolejne dzieci, czyli lekarze, położne i pielęgniarki. I znów wydawałoby się, że ci, którzy przyjmują dzieci na świat, którzy uczestniczą w cudzie narodzin, powinni powstrzymać się od negatywnych komentarzy. Powinni, ale się nie powstrzymują. Pominę wszelkie wulgarne odzywki na temat rozkładania nóg, które – niestety – padają jeszcze z ust personelu medycznego. Ale to też nastawienie niektórych lekarzy, którzy na wieść o tym, że to czwarta czy piąta ciąża z góry, nie pytani o to przez nikogo, oferują antykoncepcję. Wiadomo, gdyby kobieta się zabezpieczała, to by kłopotu nie miała. Więc trzeba ją oświecić, że są specjalne środki, dzięki którym można mieć seks, a nie mieć dzieci. Na szczęście minęły już te czasy, kiedy kobietę w kolejnej ciąży na dzień dobry pytano: „Rodzimy czy usuwamy?”. Na szczęście są lekarze i położne z zupełnie innym nastawieniem, którzy z radością witają swoją pacjentkę w kolejnej ciąży, czy na kolejne dziecko namawiają.

Te wszystkie komentarze i nieprzyjemne zachowania w stosunku do kogoś, kto w sposób wolny, z miłości zdecydował się na kolejne dziecko czy tę kwestię akurat rozważa, są naprawdę nie na miejscu. Dlatego lepiej je zostawić dla siebie. Po co denerwować kogoś głupimi odzywkami, my wielodzietni i tak mamy wiele innych zmartwień. I choć z posiadaniem większej liczby dzieci wiążą się liczne obowiązki, nierzadko problemy finansowe czy lokalowe, to i tak rodziny wielodzietne w zdecydowanej większości zadowolone są ze swojego życia (78 proc. badanych), głównie z rodziny i  miłości, która ją łączy (93 proc.), relacji z innymi (przyjaciółmi i znajomymi) (70 proc.), oraz swojego rozwoju osobistego (60 proc.). I to mimo ciągle jeszcze niesprzyjającego klimatu społecznego dla wielodzietności.

 

Małgorzata Terlikowska 

Źródło: Mały Dziennik

Komentarze

Zobacz także

Czarne miesiące dla tego kraju. Oni potrzebują naszego wsparcia. Soros wspiera ich przeciwników. Do BOJU!

OTO wzór końca … świata!

Redakcja malydziennik

Mamy ich w garści! Dżihadyści zostali otoczeni w Mosulu. ISIS jest "na skraju upadku"

Ładuję....