5-letni Jackson Riley został zawieszony w obowiązkach ucznia po tym, jak na prośbę nauczyciela nie chciał zabrać swojego plecaka, tłumacząc, że kiedy go ruszy, wybuchnie bomba. Szkoła uznała takie zachowanie za zagrożenie terrorystyczne.
Rodzice Jacksona mają nie lada kłopot. Starają się, by szkoła, Great Valley Academy, do której uczęszcza ich syn, zmieniła zdanie.
Jackson wprawił w osłupienie nauczycieli, kiedy powiedział, że nie może zabrać swojego plecaka, bo wtedy wybuchnie bomba. Ten żart nauczycielom się jednak nie spodobał. Dyrekcja placówki poinformowała rodziców chłopca, że ich syn został zawieszony w obowiązkach ucznia za "groźby, zastraszanie i nękanie”. Z czasem szkoła zmieniła zadnie i uznała, że Jakcson spowodował zagrożenie terrorystyczne. A jako, że szkoła bardzo dba o bezpieczeństwo swoich uczniów, chłopak musi ponieść konsekwencje.
Ojciec Jacksona, Ian Riley, powiedział, że 31 sierpnia otrzymał wezwanie ze szkoły, z którego dowiedział się, co zrobił jego syn. Został poproszony o zabranie chłopca do domu i poinformowany o zwieszeniu w obowiązkach ucznia.
"Powiedziałem, że go wezmę, ale nie jestem pewien, czy zawieszenie to adekwatna kara do tego, co zrobił mój syn” – powiedział Ian.
"Mój syn nigdy nie był zagrożeniem, nigdy nie chciał wysadzić szkoły" – przekonuje ojciec. „To jego wyobraźnia, chciał być bohaterem” – zapewnił.
Dodał, że w raz z żoną rozmawiali z synem, wyjaśnili mu całą sytuację i wierzą, że chłopak zrozumiał, że tak nie należy się zachowywać. ”Rozmawialiśmy o tym, że kiedy nauczyciele mówią, że zabiera ze sobą plecak, to robi to. Stosuje się do zasad" – powiedział Ian Riley.
Rodzice walczą dalej o to, by ich syn znów mógł chodzić do szkoły.