– Ale to można nosić albo nie nosić. Są różne metody działania – miał odpowiedzieć Ryszard Petru pytany o brak obrączki. A ja mam jednak wrażenie, że rozsądna w tej sprawie jest tylko jedna „metoda działania”, czyli noszenie obrączki.
Dlaczego?
1. To symbol tego, że nie jesteśmy już wolni, że oddaliśmy siebie komuś w darze, i że zobowiązaliśmy się być z nim do końca życia, w dobrej i złej doli.
2. Symbol ten przypomina nam, do czego się zobowiązaliśmy, uświadamia, za każdym razem, gdy przyjdzie nam coś głupiego do głowy, jaki jest nasz status. W pewnym sensie więc obrączka chroni nas także przed nami samymi.
3. To sygnał dla innych: nie jestem zainteresowany innymi związkami. Jestem związany z konkretną osobą i nie zamierzam, nie chcę wiązać się z kimś innym.
4. Poświęcone w czasie Liturgii obrączki odsyłają nas także do tego szczególnego momentu, gdy nasze „TAK” zawiązało małżeństwo, doprowadziło do tego, że łaska Boża zstąpiła na nas i dała nam siłę do bycia razem, także w złej doli.
5. To ważny symbol, że nie wstydzisz się swojego męża/swojej żony. Niby drobiazg, ale jakże ważny.
I na koniec, wiem, że to tylko symbol, dla wielu nieistotny. Znam wiele, świetnych, małżeństw, w których jedno z małżonków obrączki nie nosi (mój tato zgubił ją w warsztacie i nie chciał mieć nowej). Ale w niczym nie zmienia to faktu, że symbol ten jest ważny, i tak jak księża powinni nosić koloratki, tak małżonkowie obrączki. Wyjątki tylko potwierdzają regułę.
Tomasz P. Terlikowski