Boże Narodzenie jest w Piśmie świętym opisane na trzy sposoby.
Pierwszy sposób znajduje się w Ewangelii wg św. Mateusza i wg św. Łukasza.
Drugi sposób to Prolog Ewangelii wg św. Jana, gdzie ukazane jest odwieczne Słowo, Słowo współistotne Ojcu, które staje się ciałem.
A trzeci sposób?
Jest on zawarty w dwunastym rozdziale Apokalipsy św. Jana.
Jest tam mowa o Niewieście (w sensie historycznym – Maryja), która jest brzemienna, która cierpi bóle rodzenia, która w końcu porodziła Syna – Mężczyznę.
Ten opis to dramat.
Smok poluje na Dziecko, aby je pożreć.
Dziecko zostaje uratowane, podobnie i Niewiasta.
Ten rozdział Apokalipsy zawiera również opis walki między siłami dobra (Archanioł Michał z aniołami) i siłami zła (Smok z jego aniołami).
W niebie walka zakończyła się zwycięstwem Michała Archanioła.
Ale Smok został strącony na ziemię, gdzie podejmuje walkę z potomstwem Niewiasty, z tymi, co strzegą przykazań Boga i mają świadectwo Jezusa, z wierzącymi wszystkich wieków.
Ta walka jeszcze się nie zakończyła, ona trwa.
Niewiasta (w sensie mistycznym – Kościół) rodzi Syna Bożego w duszach ludzkich.
Czy Dziecko zawsze jest uratowane?
Niestety, chyba nie…
I to w zarówno w skali jednostkowej – nie każdy ochrzczony dochodzi do dojrzałości w wierze – jak i w skali całych wspólnot chrześcijańskich.
Gdy chodzi o tą drugą kwestię można wspomnieć Kościoły Afryki Północnej, których istnienie zakończyło się dość gwałtownie z końcem siódmego wieku.
A później?
Czy takim Dzieckiem pożartym przez Smoka nie były Redukcje Paragwajskie?
A może także kryzys misji katolickich w Chinach, misji zapoczątkowanych przez Matteo Ricci?
A w naszych czasach?
Niech wystarczy przykład Kościoła katolickiego w Holandii ostatnich 50 lat.
Oczywiście, są także przykłady dynamicznie rozwijających się w naszych czasach wspólnot chrześcijańskich, katolickich w różnych regionach świata, np. na Filipinach, czy w Ugandzie.
I pewnie także wśród nas jest wiele wspaniałych przykładów osób, które naprawdę starają się, by żyć wg Bożych przykazań.
I za to Bogu niech będą dzięki.
A co JA mogę zrobić, żeby Dziecko, które przez Chrzest św. urodziło się we mnie nie zostało pożarte przez Smoka?
Jak mogę wesprzeć wspólnotę, w której żyję, żeby nie tylko nie słabła, ale żeby się rozwijała i kwitła?
Odpowiedź zawarł już św. Łukasz w Dziejach: „Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwie” /Dz 2,42/.