WYDARZENIA

Oto bohater londyńskiego maratonu. Tak jak on uważasz, że nie zrobił nic nadzwyczajnego?

To on jest niekwestionowanym zwycięzcą londyńskiego maratonu. I wcale nie dlatego, że pierwszy przebiegł linię mety. Zrobił coś znacznie ważniejszego.

Walijczyk Matthew Rees był zaledwie 200 metrów od mety, kiedy zauważył, że inny zawodnik, David Wyeth, nie daje rady biec. Postanowił pomóc rywalowi. Cały świat obiegło zdjęcie, na którym mężczyzna podtrzymuje innego zawodnika i prowadzi go do mety.

 

Rees ze Swansea Harriers powiedział „Wales Online”: "Nie uważam, ze zrobiłem coś nadzwyczajnego. Sądzę, że każdy na moim miejscu zrobiłby to samo. Zauważyłem człowieka, pod którym nogi prawie się łamały, gdybym go nie podtrzymał mógłby upaść i uderzyć się głową o jezdnię”.

 

"Podszedłem do niego, próbowałem go pocieszać. Mówiłem: Choć, zrób to. On mówił: muszę ten bieg skończyć. Powiedziałem mu, że na pewno skończy, że mu się uda, tylko musi wstać” – opowiadał Rees.

 

Wyeth, biegacz z Chorlton Harriers, zdołał ukończyć wyścig dzięki bezinteresownej pomocy Matthew Reesa. Mimo oznak wyczerpania, obaj mężczyźni zakończyli wyścig w mniej niż trzy godziny. Warto dodać, że był to już drugi maraton Reesa w tym miesiącu.

 

 

Źródło: mirror.co.uk

Komentarze

Zobacz także

Proszę nie oceniać decyzji innych, czyli jak relatywizm moralny prowadzi do liberalnego zamordyzmu

Redakcja malydziennik

Uwaga! Homoseksualizm w bajce dla dzieci … w Polsce!

Redakcja malydziennik

Co za absurd! Lekarze planują handel pigułkami "dzień po"

Redakcja malydziennik
Ładuję....