Skandal w małym, spokojnym australijskim miasteczku. A wszystko za sprawą kampanii reklamowej lokalnego rzeźnika. Sklep użył do promocji zdjęcia nagiej modelki "poćwiartowanej" na sztuki mięsa, które jednych zachwyciło, innych oburzyło.
W chłodni, pomiędzy surowymi stekami i kiełbaskami, leży naga kobieta. Jej ciało zostało podzielone na partie – udka, żeberka, piersi i resztę. Choć brzmi to bardziej jak opis sceny z horroru, w rzeczywistości jest reklamą lokalnego rzeźnika w małym australijskim miasteczku Lancelin.
Zdjęcie – jak argumentują i fotograf, i właściciel sklepiku – ma być "świetnym eksperymentem społecznym, które pokaże, jak zareagują ludzie".
Dotknięte i oburzone poczuły się przede wszystkim kobiety. Ich zdaniem to zdegradowanie kobiety do kawałka mięsa.
Z kolei większość mężczyzn była widokiem zachwycona. Na dowód panowie sporo, często dosadnych, komentarzy:"To jest mięso, jakie lubię!", "Dobre, ile za kilogram?", "Piersi i ten tyłek poproszę", "Popatrzcie na to MIĘSO", "I to się nazywa zestaw na grilla".