Około 60 dzieci zmarło w minionym tygodniu w szpitalu w Gorakhpur w indyjskim stanie Uttar Pradeś. Przyczyną zgonu części podopiecznych placówki była przerwa w dostawie tlenu spowodowana brakiem porozumienia z producentem, któremu zalegały z płatnością władze placówki.
Przerwa w dostawie tlenu nastąpiła w czwartek – podaje "Washington Post". W nocy z czwartku na piątek oraz w ciągu następnych 48 godzin zmarło około 30 podopiecznych placówki. Rzecznik ministerstwa zdrowia przyznał w rozmowie z Press Trust of India, powołując się na policyjne raporty, że bezpośrednią przyczyną zgonu 21 dzieci był brak tlenu.
Dostawy ciekłego tlenu zostały odcięte z powodu zaległości w płaceniu rachunków. „Hindustian Times” podkreśla, że gdy stało się jasne, że pacjentom zabraknie tlenu, w placówce wybuchła panika. Indyjskie media za większość zgonów obwiniają administrację szpitala. Ofiary to głównie pacjenci z oddziału neonatologii oraz dzieci z zapaleniem mózgu. Władze bronią się tłumacząc, że to właśnie ta choroba stanowiła przyczynę większości zgonów.
„Washington Post” przywołuje relacje świadków, którzy byli w krytycznych godzinach w indyjskim szpitalu. Z ich doniesień wynika, że personel usiłował ratować dzieci, rozdając rodzinom przyrządy do inhalacji, by samodzielnie pomagały niemowlętom w utrzymaniu oddechu. – Widzieliśmy dzieci umierające wokół nas – wspominał mężczyzna imieniem Vijay, ojciec jednej z ofiar. – To oczywiste, że szpital zawiódł. Tak wiele dzieci umarło z ich winy. Mój syn dobrze sobie radził, aż do tej feralnej nocy, gdy wydarzyło się coś złego – mówił mężczyzna.
Mimo że władze bagatelizują znaczenie przerwy w dostawie tlenu dla małych pacjentów, dyrektor szpitala w Gorakhpur Rajeev Misra został odwołany.