Coraz więcej informacji wypływa z zamachów w Quebecu. I coraz mniej wskazuje na to, by była to rzeczywiście zbrodnia z niechęci do islamu. O wiele bardziej prawdopodobne są jakieś wzajemne wewnątrz-muzułmańskie porachunki.
A dowodów na to nie brakuje. „La Presse” informuje, że jeden z zamachowców na meczet w Quebecu był z pochodzenia Markończykiem. I już tylko to czyni mało wiarygodną sugestię, że popełnił on zbrodnię z nienawiści do islamu i prawicowej chęci odegrania się na muzułmanach.
Nie mniej istotne są zeznania jednego ze świadków strzelaniny, który podkreślał w rozmowie z Radio-Canada, że zanim przestępcy zaczęli strzelać jeden z nich zawołał: „Allahu akbar”. Także to czyni mało wiarygodną wersję, jakby do zamachu doprowadzili prawicowcy.
Wszystko to jednak są tylko przecieki i szczątki informacji i trudno z całą pewnością wyrokować o sprawcach.