Obraz Henryka Siemiradzkiego "Taniec wśród mieczów", zaliczony do polskich strat wojennych, został wystawiony na aukcji w Londynie przez prywatnego kolekcjonera z Niemiec.
O sprawie poinformowała "Rzeczpospolita". Gazeta ustaliła, że obraz znalazł się w katalogu londyńskiego domu aukcyjnego Sotheby’s wśród dzieł sztuki rosyjskiej. Licytacja jest planowana na 28 listopada. "Obraz widnieje na stronie internetowej Ministerstwa Kultury w spisie dzieł utraconych w czasie II wojny światowej.
Magdalena Ogórek zajmująca się sprawami skradzionych przez Niemców dzieł sztuki, powiedziała w TVP Info, że resort kultury już wystąpił do londyńskiego domu aukcyjnego o zabezpieczenie obrazu. Publicystka wyjaśniła jak przebiegają tego typu sprawy na gruncie prawa międzynarodowego.
– Ofiara, w tym wypadku państwo polskie, musi w tym momencie zgromadzić wszystkie dokumenty, które poświadczą, że rzeczywiście takie dzieło sztuki było własnością państwa polskiego, konkretnego muzeum czy konkretnego kolekcjonera i zostało zrabowane. Jeżeli nie wykażemy dostatecznej ilości dokumentów i dowodów, a doskonale wiemy, że część z nich nie przetrwała wojny, to dzieło sztuki będzie mogło zostać sprzedane legalnie – powiedziała Ogórek.
Ogórek ujawniła, że obecny posiadacz obrazu Siemiradzkiego to niemiecki kolekcjoner, który odziedziczył go po swoich rodzicach. Dzieło wystawił na sprzedaż za 80-120 tys. funtów. – Po 28 listopada dowiemy się, czy obraz uda się odzyskać. To jest ciągle pytanie otwarte – podsumowała Magdalena Ogórek.
Ciekawe czy tatuś i mamusia szanownego niemieckiego miłośnika sztuki wyjawili mu skąd pochodzi dzieło, które zostawili mu w spadku. Czy sami kupili je od innego Niemca-złodzieja? Czy mieli świadomość, że to kradzione? To są dodatkowe pytania, których nikt sobie chyba nie zadał w tej sprawie. W taki sprawach widać, że Niemcy nie mają za grosz moralności. Minęło ponad 70 lat od zakończenia II wojny światowej i Polska musi szukać swoich ukradzionych dzieł na jakichś zagranicznych aukcjach? To dużo mówi o Niemcach.