Przed miesiącem niedźwiedź brunatny zaatakował Rosjanina o imieniu Aleksander w jednym z lasów Tuwy. Zwierzę najpierw złamało mu kręgosłup, a potem tygodniami więziło w swojej norze. Choć wydaje się to nieprawdopodobne, mężczyźnie udało się przeżyć.
Aleksander może mówić o prawdziwym szczęściu. Mężczyzna został odnaleziony przez psy tropiące, zanim niedźwiedź wrócił do nory, w której go zostawił. Myśliwi myśleli z początku, że mają do czynienia ze zmumifikowanymi zwłokami, jednak okazało się, że mężczyzna rusza oczami.
Czytaj także: MOCNE słowa niemieckiego historyka! „Od początku wojny Polacy…”
Aleksander został przewieziony w ciężkim stanie do szpitala. Jego ciało było pokryte wyschniętą krwią i błotem. Mężczyzna nie mógł się ruszać, ale był w stanie opowiedzieć, co mu się przytrafiło.Okazało się, że ponad miesiąc temu zaatakował go niedźwiedź brunatny, który zmiażdżył mu kręgosłup. Aleksander pił przez ten czas własny mocz, co pozwoliło mi przetrwać. Zwierzę prawdopodobnie zostawiło go w norze, aby nie znaleźli go inni padlinożercy. Niedźwiedzie potrafią tygodniami przechowywać swoją ofiarę, zanim po nią wrócą. Robią tak prawdopodobnie dlatego, że rozkładające się ciało jest dla nich łatwiejsze do strawienia.