Mama 5-miesięcznej dziewczynki jest niepełnosprawna. Sąd uznał, że to wystarczający powód, by dziecko umieścić w pogotowiu rodzinnym. Sprawą zajął się rzecznik praw obywatelskich.
Decyzja sądu zbulwersowała nie tylko zwykłych ludzi, ale także rzecznika praw obywatelskich. Adam Bodnar wysłał do Zielonej Góry, gdzie mieszka niepełnosprawna kobieta, swojego przedstawiciela. Ma on spotkać się z prezydentem miasta, organizacjami pozarządowymi i kościelnymi, by wspólnie zastanowić się, jak można pani Joannie i jej małej córeczce pomóc.
Pani Joanna przeszła dziecięce porażenie mózgowe i jeździ na wózku. Według sądu to wystarczający powód do umieszczenia jej 5 miesięcznej córeczki Wiktorii w pogotowiu rodzinnym. W opiece nad dzieckiem pani Joannie pomaga matka. Jednak zdaniem sądu ona także nie nadaje się na opiekunkę, bo ma wadę wzroku. Pani Joanna ma czas do 23 listopada na znalezienie osoby, która na stałe z nią zamieszka i zobowiąże się do pomocy w opiece nad dzieckiem. – Zamieszkam z każdą odpowiedzialną osobą, tylko nie zabierajcie Wiktorii – błaga zrozpaczona Joanna.
Adwokat kobiety zapowiedział, że będzie odwoływał się od postanowienia sądu.
Jeśli pomocą dla mamy ma być odebranie jej dziecka i umieszczenie w placówce opiekuńczej, to jest to pomysł chybiony. To w domu, pod opieką mamy, dziecko ma optymalne warunki do rozwoju. Nawet jeśli mama ta jeździ na wózku. Oczywistym jest, że przy małym dziecku potrzebuje ona pomocy, ale pomocą nie może być odebranie jej dziecka. Czy sąd wziął pod uwagę, jakie taka separacja może mieć psychiczne skutki dla mamy i niemowlęcia? Wątpię, skoro podjął taką, a nie inną decyzję.
Wierzę głęboko, że pomoc mediów, życzliwych urzędników, a także wielu ludzi dobrej woli, sprawi, że niemowlę zostanie tam, gdzie jest jego miejsce, czyli przy mamie, w rodzinnym domu.
Małgorzata Terlikowska
