Jeden jest chrześcijaninem, drugi liberałem. Łączy ich wspólna postawa serca: bronią życia. Pomimo, że nie angażowali się wcześniej w ruch prolife, teraz go tworzą. Ich opinie prezentuje… znana brytyjska gazeta.
"Jestem chrześcijaninem od jakichś 25 lat, w czasie, kiedy rosła moja wiara i rozumienie chrześcijaństwa, zmieniało się moje nastawianie na silnie proliferskie. Pomogło mi też zaangażowanie w duchowieństwo jako minister, spotykanie wielu przypadków osób, które doświadczyły traumy aborcji.
Wierzę, że aborcja jest dużo bardziej traumatyczna dla kobiety, niż przejście przez nieplanowaną ciążę – refleksja przychodzi jednak później." – Ben, 39-letni młodszy duchowny w protestanckim kościele w Londynie, wypowiadał się dla The Independent. Gazeta starała się wyłożyć powody poglądów antyaborcyjnych.
Zmianę w swoim myśleniu prezentuje także Peter, pracownik organizacji Prawo do życia. "Byłem za wyborem, bo byłem bardzo liberalny. Uważałem, że najważniejszą rzeczą jest wybór. Pomimo jednak, że wciąż jestem liberałem, to zmieniłem swoje nastawienie. Nie rozumiałem człowieczeństwa nienarodzonych dzieci. Myślałem tylko o możliwości wyboru dla kobiety. Jej wyboru co do tego, czy popełni aborcję, czy nie.
Moje nastawienie zmieniło się, gdy zostałem skonfrontowany ze zdjęciem abortowanego płodu, zrozumiałem, że nie rozważyłem wystarczająco człowieczeństwa nienarodzonego dziecka. Wkrótce zrobiłem też szerokie rozeznanie i zrozumiałem, że to także członek ludzkiej rodziny. To nie jest tylko garść komórek. W zasadzie każdy z nas jest garścią komórek w jakimś sensie. Ponieważ wierzę, że każda istota ludzka ma prawo do życia, wierzę także, że nienarodzone dziecko ma do niego prawo – to zmieniło moje myślenie."