Do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko Marii K. Kobieta odpowie za naruszenie nietykalności cielesnej uczennicy, za co grozić jej może grzywna, a nawet pozbawienie wolności do roku. Nauczycielka Szkoły Podstawowej nr 2 w Łapach nie przyznaje się jednak do winy.
Wychowawczyni dała mojej córce klapsa, bo niby chciała wymierzyć sprawiedliwość po kłótni uczennic. Jak tak można potraktować dziecko? – oburza się Katarzyna Klimczuk, mama Zuzi.
Nauczycielka może też stracić prawo do wykonywania zawodu. Jak dowiedział się „Fakt”, kobieta od czasu zdarzenia z lutego przebywa na zwolnieniu lekarskim.
Jak kobieta tłumaczyła całe zajście? Nauczycielka twierdzi, że nie dała dziewczynce klapsa, a jedynie „symbolicznie dotknęła uda” dwóch dziewczynek, które rzekomo się pobiły. Rzecz w tym, że całe zajście nagrały kamery szkolnej świetlicy i widać na nim, że klaps nie był tylko „symboliczny”, jak twierdziła oskarżona.